Starcia na pograniczu afgańsko-pakistańskim
Mimo rozejmu, wynegocjowanego w
niedzielę przez lokalną starszyznę plemienną, osaczeni na
pograniczu afgańsko-pakistańskim uciekinierzy z Afganistanu -
talibowie i Al-Kaida - zaatakowali nad ranem obóz
armii Pakistanu.
22.03.2004 | aktual.: 22.03.2004 07:45
Na obóz pakistański spadły pociski rakietowe, wystrzelone z okolicznych wzgórz. Wojsko odpowiedziało ogniem - strzelanina trwała ponad dwie godziny.
W niedzielę wieczorem starszyzna plemienna z miejscowości Wana doprowadziła do rozejmu pomiędzy armią a okrążonym oddziałem kilkuset talibów i członków Al-Kaidy. W zamian za wstrzymanie walk osaczeni mieli poddać się Pakistańczykom. W nocy z niedzieli na poniedziałek prowadzone były negocjacje, przerwane przez poranny incydent zbrojny. Obecnie nie wiadomo, jakie będą losy rozejmu.
W poniedziałek 25-osobowa rada starszyzny Wany miała spotkać się z przedstawicielami sił, pozostających w okrążeniu by sfinalizować warunki ich poddania - potwierdził szef resortu bezpieczeństwa prowincji Południowego Waziristanu, Mahmud Szah. Dodał też, że w niedzielę zginęło tu dwóch Czeczeńców, usiłujących wydostać się z okrążenia. Wojsko zatrzymało w rejonie Wany ponad stu podejrzanych.
Pakistańska armia od początku zeszłego tygodnia prowadzi operację, wymierzoną przeciwko kilkuset islamskim partyzantom, broniącym się w górach na pograniczu z Afganistanem. W walkach zginęło kilkadziesiąt osób - w tym także 13 cywilów. Wśród zabitych są kobiety i dzieci - ofiary jednego z pakistańskich nalotów.
Dowódcy armii twierdzą, że wojsko nadal otacza kilkuset "zagranicznych aktywistów" Al-Kaidy, talibów oraz wspierających ich mieszkańców pogranicza. Ci sami dowódcy wyrazili jednak wątpliwości, by w znajdującej się w okrążeniu grupie znajdował się - jak sugerowały media - jeden z najbliższych współpracowników Osamy bin Ladena, Egipcjanin Ajman al-Zawahiri.