Starachowice nadal bez starosty
Rada powiatu starachowickiego nie wybrała nowego starosty na miejsce odwołanego Mieczysława S., który od marca przebywa w areszcie. Jedyny kandydat, szef rady minionej kadencji, Dariusz Dąbrowski (PSL) nie uzyskał wymaganej większości głosów.
22.08.2003 | aktual.: 22.08.2003 17:13
Stało się tak, mimo że wcześniej rada uzupełniła swój skład - mandaty wygasłe po byłym staroście oraz aresztowanym wraz z nim byłym wiceprzewodniczącym rady Marku B. objęli następni na liście SLD-UP kandydaci w wyborach do powiatowego samorządu.
Za wyborem Dąbrowskiego głosowało dziesięciu radnych, przeciw było dziewięciu, jeden wstrzymał się od głosu, a jeden nie uczestniczył w głosowaniu.
Powstała kontrowersja prawna wokół tego, jak rozumieć większość - czy za kandydatem musi głosować większość wszystkich uczestników głosowania, czy też wystarczy, ze głosy "za" przeważą głosy "przeciw". Kolejne wybory mają się wobec tego odbyć na następnej sesji - po wyjaśnieniu tego problemu.
W 21-mandatowej radzie powiatu starachowickiego zasiada ośmiu radnych SLD-UP, po trzech z PSL, PiS, Stowarzyszenia Samorząd 2002 oraz Przedsiębiorczość i Rozwój, a także jeden z Samoobrony. Dotychczas u władzy była koalicja lewicy z ludowcami i ona rekomendowała Dariusza Dąbrowskiego.
B. starosta starachowicki i b. wiceprzewodniczący rady Marek B. zostali z kilkunastoma innymi osobami zatrzymani w marcu przez Centralne Biuro Śledcze i aresztowani przez sąd. Prokuratura Okręgowa w Kielcach oskarżyła starostę Mieczysława S. o usiłowanie wyłudzenia odszkodowania za rzekomo skradzione auto, a Marka B. o wyłudzenie odszkodowania i łapówkarstwo. W Sądzie Rejonowym w Starachowicach rozpoczął się 20 sierpnia utajniony dla mediów i publiczności proces w tej sprawie.
Marek B. zrezygnował z funkcji wiceprzewodniczącego rady pod koniec marca. Obaj aresztowani samorządowcy złożyli mandaty radnych przed kilkoma tygodniami. Jednak mająca okresowo większość w radzie opozycja podawała w wątpliwość autentyczność dostarczonych z aresztu dokumentów. Ostatecznie wygaśnięcie mandatów obu samorządówców i rezygnację starosty przyjęto na nadzwyczajnej sesji 4 sierpnia.
Mieczysław S. i Marek B. zostali zatrzymani przez CBŚ jako podejrzani o kontakty ze starachowickim gangiem, zajmującym się legalizacją i handlem kradzionymi samochodami, handlem narkotykami i bronią. Policjanci rozpracowywali gang przez kilka miesięcy. Gangsterzy byli podsłuchiwani, a funkcjonariusze pracujący "pod przykryciem" kupowali od nich broń, narkotyki i materiały wybuchowe, zdobywając w ten sposób dowody ich działalności.
4 lipca "Rzeczpospolita" doniosła, że z policyjnego podsłuchu wynika, iż poseł Andrzej Jagiełło (wówczas SLD) zadzwonił do jednego ze starachowickich samorządowców i ostrzegł go przed planowaną akcją CBŚ. Jagiełło miał się powołać na informacje uzyskane od wiceministra spraw wewnętrznych Zbigniewa Sobotki.
9 lipca prokuratura postawiła posłowi Jagielle zarzut utrudniania postępowania karnego przez poinformowanie starosty i wiceprzewodniczącego rady powiatu o planowanej akcji policji. Taki sam zarzut ciąży na pośle Henryku Długoszu (SLD). W śledztwie z udziałem obu posłów prokuratura ustala "trzecie ogniwo" wycieku tajnej informacji.