Stara tama we Włocławku może runąć
Gdy tama pęknie, woda zaleje Włocławek,
Nieszawę, Ciechocinek i część Torunia. Mieszka tam ponad 320 tys.
osób - zginąć mogą tysiące. Setki tysięcy hektarów będą
zanieczyszczone chemikaliami wymytymi z licznych we Włocławku
zakładów chemicznych - pisze "Nowy Dzień".
16.02.2006 | aktual.: 16.02.2006 07:25
Ale urzędnicy zagrożeniem wcale się nie przejmują. - Zawalenie zapory nam nie grozi - uspokajają oficjalnie. Tylko nieoficjalnie dodają: - Nie ma żadnych gwarancji.
Budowano ją od razu z założeniem, że będzie funkcjonować maksymalnie 10 lat. Minęło lat 36. Tamę miały odciążyć kolejne stopnie wodne na Wiśle - gierkowska Kaskada Dolnej Wisły. Ale plan pozostał tylko na papierze. Dla poprawy bezpieczeństwa zapory nie zrobiono nic. Skutki tych zaniedbań mogą być straszne - alarmowała już pięć lat temu specjalna komisja rządowa.
- Realność katastrofy istnieje ponad wszelką wątpliwość i jest tylko kwestią czasu - mówił wówczas kierujący komisją profesor Jerzy Kołodziejski z Politechniki Gdańskiej. Od tego czasu sytuacja jeszcze się pogorszyła, bo osłabieniu uległy fundamenty, stwierdzono też osiadanie części konstrukcji.
W najbliższych tygodniach tama może zostać poddana ostatecznej próbie, gdy zapowiadana przez meteorologów odwilż roztopi śnieg na południu Polski. Opady tej zimy były rekordowe.
- Sytuacja ta rodzi skojarzenie z katastrofą w Katowicach. Tam konstrukcja została poddana większemu obciążeniu, niż przewidzieli projektanci, i doszło do tragedii. Nie chcę wywoływać paniki, ale ryzyka, że sytuacja się powtórzy na tamie, całkowicie wykluczyć się nie da - mówi Janusz Majerski, naczelnik Wydziału Zarządzania Kryzysowego we Włocławku.
Prezydent Włocławka Władysław Skrzypek winą za zaistniałą sytuację obciąża poprzedni rząd, ale ma też pretensje do obecnego premiera, że nic nie zrobił, by wyeliminować zagrożenie. Chodzi o rezygnację z planów budowy stopnia wodnego w Nieszawie, który skutecznie odciążyłby Włocławek. Pięć lat temu Sejm przyjął ustawę o budowie tego obiektu. Po zmianie władzy projekt trafił do ministerialnej szuflady.
- Inwestycja ta wypadła z wieloletniego planu strategicznego obecnego rządu. To skandal, bo oznacza to, że mieszkańcy Włocławka są narażeni na ogromne ryzyko. Dziesiątki tysięcy osób nie mogą żyć w strachu za każdym razem, gdy nadchodzi odwilż - oburza się prezydent Skrzypek i zapowiada kolejną batalię o powrót do koncepcji budowy stopnia w Nieszawie. Na razie jego monity u premiera Kazimierza Marcinkiewicza pozostały bez echa - zaznacza "Nowy Dzień". (PAP)