Stanisław Żelichowski: Władysław Serafin sam by na to nie wpadł
- Znam Serafina od lat i wiem, że sam by na to nie wpadł. Ktoś mu podsunął ten pomysł - mówi Stanisław Żelichowski z PSL. Jego zdaniem szef kółek rolniczych mógł sądzić, że "mając coś na Sawickiego, łatwiej będzie wyciągnąć od niego fundusze".
19.07.2012 | aktual.: 21.08.2012 13:29
- Nagranie zostało zrobione w styczniu, a teraz przed naszym kongresem zostało upublicznione - mówi Żelichowski. - PO już jest osłabiona przez in vitro i sprawę związków, nazwijmy to, kochających inaczej. Teraz uderzono w nas - wyjaśnia.
Stanisław Żelichowski uważa, że afera taśmowa to prowokacja, która miała uderzyć w rząd i PSL. - Obejrzałem to nagranie i ewidentnie Serafin wyciągał Łukasika na zwierzenia, a nawet naprowadzał go na temat, gdy ten zbaczał na inne tory. Znam Serafina od lat i wiem, że sam by na to nie wpadł. Ktoś mu podsunął ten pomysł (...) - uważa.
Pytany, po co Serafin nagrał byłego szefa ARR, polityk przypuszcza, że szef kółek rolniczych mógł sądzić, że "mając coś na Sawickiego, łatwiej będzie wyciągnąć od niego fundusze". - Nie sądzę, aby planował ujawnić te nagrania, bo doskonale wiedział, że to zaszkodzi partii - mówi Żelichowski. Poseł PSL przyznaje, że wielu ludowców "długo będzie się wzdrygało przed podaniem obu panom ręki".
Żelichowski odpiera zarzuty, by ujawnione taśmy świadczyły o nepotyzmie w PSL. - Podczas rozmowy nie padają żadne konkretne zarzuty (...). Są tylko opowieści eksprezesa rozżalonego z powodu zwolnienia - twierdzi.