Sprzedał kobietę do domu publicznego?
Zakończył się
proces w sprawie o handel żywym towarem przed Sądem Okręgowym w Opolu. Damian G. jest
oskarżony o to, że w 2003 r. sprzedał kobietę do domu publicznego
w Niemczech - poinformował rzecznik opolskiej
Prokuratury Okręgowej Roman Wawrzynek.
24.06.2004 | aktual.: 24.06.2004 14:59
To bardzo ciężki zarzut - handel ludźmi, handel żywym towarem to zbrodnia zagrożona karą od 3 do 15 lat więzienia - powiedział Wawrzynek. Oskarżenie wniosła Prokuratura Rejonowa w Prudniku. 28 czerwca ma być ogłoszony wyrok w tej sprawie.
Zdarzenie miało miejsce w 2003 r. Kobieta wyjechała wówczas do Niemiec do pracy, ale - według informacji prokuratora - nie było wówczas mowy o świadczeniu usług seksualnych. Z naszych danych wynika, że została sprzedana właścicielowi domu publicznego za kwotę 4 tys. euro. Przebywała tam przez 3 miesiące i była zmuszana do świadczenia usług seksualnych - powiedział prokurator.
Po trzech miesiącach kobieta przez telefon komórkowy zawiadomiła rodziców, którzy chcieli zabrać ją z powrotem do Polski. Na granicy okazało się, że nie ma paszportu, została więc zatrzymana, i tak sprawa wyszła na jaw - wyjaśnił Wawrzynek.
Jego zdaniem to, że takie sprawy rzadko wychodzą na światło dzienne, wcale nie oznacza, że zjawisko sprzedaży kobiet nie istnieje. One wychodzą na jaw albo wtedy, gdy dochodzi do rażącego konfliktu pomiędzy organizatorem a podopieczną, albo zupełnie przypadkowo - jak w tym przypadku - podkreślił.
Przed Sądem Okręgowym w Opolu od lat toczy się inny proces przeciwko grupie osób wywożących do Holandii kobiety, które pracowały tam później w domach publicznych. Ta sprawa trwa już chyba od 6 lat i nie może doczekać się zakończenia - przypomniał prokurator.