Sprzątaczka-dilerka to "dobry pracownik"
Zarząd spółki Inwestprojekt Lublin SA, w
którego siedzibie sprzątaczka przechowywała narkotyki o
czarnorynkowej wartości około 400 tys. zł, nie podjął jeszcze
decyzji co do dalszych losów swej pracownicy. To nasz wieloletni
i dobry pracownik - powiedziała asystent
zarządu spółki Katarzyna Dmitruk.
21.06.2004 | aktual.: 21.06.2004 15:20
Policja ujawniła w niedzielę, że w pomieszczeniu gospodarczym jednego z biurowców w Lublinie znajdowało się ok. 15 tys. listków LSD, 500 sztuk tabletek ekstazy, 600 gramów amfetaminy i 500 g marihuany. Przechowywała je 53-letnia Marianna D. z Lublina zatrudniona tam jako sprzątaczka. Ona, jej 34-letni syn oraz ich 24-letni wspólnik ze Świdnika zostali aresztowani pod zarzutami posiadania i rozprowadzania narkotyków.
Zarząd spółki Inwestprojekt Lublin SA o wyciągnięciu konsekwencji wobec swej pracownicy ma zdecydować po otrzymaniu oficjalnych informacji od organów ścigania. Zarząd musi całą sprawę przeanalizować. To dobra i rzetelna pracownica zatrudniona u nas z przerwami od 1975 roku. Byliśmy dotąd zawsze z niej zadowoleni - powiedziała Dmitruk.
Narkotyki były przechowywane w pomieszczeniu, do którego tylko sprzątaczka miała dostęp. Policjanci znaleźli tam także tzw. łamaki służące do wyłamywania zamków samochodowych oraz radiostację do podsłuchiwania rozmów. Kobieta twierdziła, że łamaki służyły jej do otwierania okien - powiedział rzecznik prasowy komendanta wojewódzkiego policji Janusz Wójtowicz.
34-letni syn Marianny D. już wcześniej był karany za wymuszenia rozbójnicze i haracze. Policja zatrzymała go w piątek w pościgu samochodowym. W jego mieszkaniu policjanci znaleźli przedmioty służące do produkcji tabletek ekstazy. Były tam m.in. matryce do tabletek, odczynniki chemiczne, stempelki do odciskania emblematów na tabletkach.
Trzeci aresztowany w tej sprawie 24-letni mieszkaniec Świdnika pod Lublinem jest podejrzewany o rozprowadzanie narkotyków na terenie swojej miejscowości. Był już karany za ich dystrybucję wśród uczniów świdnickich szkół średnich i na dyskotekach. Spędził w zakładzie karnym 19 miesięcy - dodał Wójtowicz.
Policja określa sprawę mianem rozwojowej i zapowiada kolejne zatrzymania. Będzie też sprawdzała pochodzenie złotej biżuterii znalezionej w mieszkaniu Marianny D., czego kobieta nie umiała wyjaśnić.