Sprawiedliwość na skróty
Już jedna czwarta spraw wszczętych przez katowickie prokuratury kończy się tym, że oskarżony dobrowolnie poddaje się karze uzgodnionej z prokuratorem. Na Opolszczyźnie ten odsetek przekroczył w minionym roku jedną trzecią! I stale rośnie - informuje "Dziennik Zachodni".
06.01.2005 | aktual.: 06.01.2005 08:15
Taka procedura jest powszechna w Stanach Zjednoczonych, gdzie do sądu trafia kilkanaście procent spraw, bo cała reszta jest załatwiana w drodze negocjacji między stronami.
Początkowo prokuratura była dość konserwatywna, teraz korzysta z tych przepisów znacznie chętniej. Dużo się o nich mówi i pisze, więc i oskarżeni są nimi coraz częściej zainteresowani - ocenia sytuację sędzia Waldemar Krawczyk, rzecznik Sądu Okręgowego w Opolu.
Są jednak i takie układy z przestępcami, które budzą niepokój opinii publicznej. W naszym społeczeństwie mocno zakorzenione jest przekonanie, że surowej sprawiedliwości ma się stać zadość. Jeśli sprawca głośnego przestępstwa dostaje karę bez procesu, to natychmiast pojawia się podejrzenie, że jest ona za łagodna.
Oferta korzystnego układu to najskuteczniejsza metoda rozbicia przestępczej sitwy. Wizja wywinięcia się od odsiadki skłania podejrzanych nie tylko do przyznania się do winy, ale także do obciążenia wspólników. W mistrzowski sposób strategię tę zastosowano przy rozpracowaniu opolskiej afery ratuszowej.
W ostatnich dniach minionego roku prokuratura ujawniła, że poszła na układ z byłą dyrektorką Estrady Opolskiej Violettą L., oskarżoną o przywłaszczenie, głównie na szkodę skarbu państwa, blisko 500 tys. PLN. Kwota była spora i wszyscy spodziewali się surowszej kary. Prokuratura zgodziła się jednak na więzienie w zawieszeniu, bo Violetta L. jest też cennym świadkiem: to jej zeznania ułatwiły wykrycie korupcyjnej afery przy ubezpieczaniu Elektrowni Opole. (PAP)