Sprawdzali matury, ale nie dostali za to pieniędzy
Nauczyciele z województwa łódzkiego, którzy sprawdzali testy maturalne i pracowali w komisjach podczas egzaminów ustnych, wciąż nie dostali za to wynagrodzeń - pisze "Dziennik Łódzki".
Matury odbyły się w maju, a pieniędzy nadal nie ma. Wiem, że nie chodzi o duże kwoty, ale bardzo na nie liczyłam, bo do 10 lipca muszę zapłacić za kolonie syna. Wakacje wiążą się z wieloma wydatkami. To przykre, że tak traktuje się nauczycieli - mówi polonistka z łódzkiego liceum.
Anglistka z Sieradza żałuje, że zamiast pracować w komisji egzaminacyjnej, nie udzielała korepetycji. Zarobiłabym pięć razy tyle i nie musiałabym czekać. Rozumiem, że przeliczenie, ile zarobili poszczególni nauczyciele, mogło zająć urzędnikom 30 dni, ale nie 90 - denerwuje się.
Gazeta przypomina, że za sprawdzenie arkusza z języka polskiego nauczyciele mają dostać 12 zł, tyle samo za języki obce na poziomie rozszerzonym i egzaminy zdawane w wersji dwujęzycznej. Wynagrodzenie za sprawdzenie arkuszy z historii, historii sztuki, wiedzy o społeczeństwie, historii muzyki, wiedzy o tańcu na poziomie rozszerzonym ma wynieść 10 zł, z języków obcych na poziomie podstawowym i pozostałych przedmiotów - 8 zł, a za godzinę pracy w komisjach na egzaminach ustnych - 12,60 zł.
W tym roku po raz pierwszy pieniądze za egzamin maturalny pochodzą z budżetu państwa.
Dyrektor Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Łodzi, odpowiedzialnej za wypłatę wynagrodzeń, Wiesława Zewald, liczy na wyrozumiałość nauczycieli. Do obsługi 11 tys. umów musieliśmy zatrudnić dodatkowe osoby w księgowości, uruchomiliśmy też elektroniczny system zbierania danych. Wypłaty mają ruszyć w przyszłym tygodniu, a na kontach egzaminatorów powinny znaleźć się do końca lipca - tłumaczy.
Na szczęście - podkreśla "Dziennik Łódzki" - dyrektorzy łódzkich szkół dostali z budżetu miasta pieniądze na dodatki motywacyjne dla nauczycieli, biorących udział w maturze. Wpłynęły już na konto i zostały rozdzielone - mówi dyrektor XXIV LO w Łodzi Jolanta Kalisiak. (PAP)