Do napadu doszło w nocy 14 sierpnia 1998 r. Do budynku stacji paliw w Wisznicach wszedł mężczyzna w kominiarce na głowie i z pistoletem w ręku. Zażądał wydania pieniędzy. Dwaj pracownicy stacji usiłowali go wypchnąć z budynku, wtedy napastnik oddał trzy strzały. Jeden z pracowników został raniony w klatkę piersiową i udo i zmarł nam miejscu; drugi pracownik ranny w głowę został przewieziony do szpitala.
Napastnik zaskoczony oporem pracowników wybiegł nic nie zabierając. Odjechał samochodem osobowym - powiedział rzecznik prasowy komendanta wojewódzkiego policji w Lublinie Janusz Wójtowicz.
W 2005 roku - w trakcie innego śledztwa dotyczącego zorganizowanej grupy przestępczej o charakterze zbrojnym - pojawiły się nowe okoliczności, które naprowadziły policjantów na trop sprawców napadu. Ustalono, że napadu na stację w Wisznicach dokonali Andrzej Ś., Krzysztof Ś., Robert M. i Marek K.
Podjechali oni samochodem osobowym na stację. Andrzej Ś. wszedł do budynku i postrzelił obu pracowników. Krzysztof Ś. obserwował teren. Dwaj pozostali czekali w samochodzie- powiedział Wójtowicz. Jak ustaliła policja, strzały oddano z broni P-64, która została skradziona w czasie włamania do jednej firm w Warszawie jeszcze w 1992 r.
Andrzejowi Ś., Robertowi M. i Markowi K. postawiono zarzuty zabójstwa i usiłowania zabójstwa. Będą też opowiadali z nielegalne posiadanie broni. Wszyscy odsiadują obecnie kary więzienia, m.in. za zabójstwo, napady, wprowadzanie w obieg fałszywych pieniędzy.
Na wolności przebywa czwarty podejrzany - Krzysztof Świetlicki, za którym wydano list gończy i Europejski Nakaz Aresztowania. Jego wizerunek z prośbą o pomoc w ustaleniu miejsca jego pobytu został opublikowany na stronach internetowych Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. Policjanci ostrzegają, że jest on osobą niebezpieczną i może mieć broń palną.
