Sprawca tragedii na przystanku w Warszawie aresztowany
29-letni kierowca, który wjechał w przystanek autobusowy na Trasie Toruńskiej w Warszawie, zabijając pięć osób i raniąc trzy trafi do aresztu - zdecydował Sąd Rejonowy Warszawa-Praga, przychylając się do wniosku prokuratury.
Poinformowała o tym Violetta Olszewska z biura prasowego Sądu Okręgowego Warszawa-Praga. Mężczyźnie - Mikołajowi P., postawiono zarzut "sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym" ze skutkiem śmiertelnym - za co grozi od 2 do 12 lat więzienia. W areszcie będzie przebywał do 21 kwietnia.
Do tragicznego wypadku doszło w piątek. Ford focus jadący w kierunku warszawskiego Bródna podczas wyprzedzania innego samochodu uderzył w krawężnik; odbił się od niego i wjechał na przystanek autobusowy, gdzie stało kilkanaście osób.
Dwie osoby (kobieta i mężczyzna) siłą uderzenia zostały odrzucone na odległość 30 metrów i spadły z wiaduktu (z wysokości 5-6 metrów), ginąc na miejscu. W dół runął również samochód - kierowca nie odniósł jednak większych obrażeń, wyszedł z niego o własnych siłach.
Na miejscu zginął jeszcze jeden mężczyzna, a wkrótce po przewiezieniu do szpitala kolejny. Kilka godzin o życie walczyła 21-letnia dziewczyna - jej również nie udało się uratować.
Według ustaleń policji przyczyną wypadku była brawura kierowcy, który jechał zbyt szybko - ponad 100 km/h w miejscu gdzie obowiązuje ograniczenie prędkości do 40 km/h.