Sprawca śmiertelnego wypadku w Murowanej Goślinie skazany na 5 lat
Na pięć lat więzienia skazał w piątek sąd w Poznaniu 19-letniego Piotra N. za spowodowanie śmiertelnego wypadku, w którym zginęły trzy młode osoby, a dwie zostały ranne. Do zdarzenia doszło w sierpniu 2014 roku w Murowanej Goślinie (woj. wielkopolskie).
04.09.2015 | aktual.: 04.09.2015 14:13
Poza wymierzeniem oskarżonemu kary bezwzględnego pozbawienia wolności i dziesięcioletnim zakazem prowadzenia pojazdów, sąd nakazał Piotrowi N. zapłatę nawiązki z tytułu zadośćuczynienia rodzinom ofiar oraz pozostałym poszkodowanym.
- Biorąc pod uwagę skutki zdarzenia i fakt, że zginęły trzy osoby, a dwie doznały poważnych obrażeń należało orzec karę zbliżoną do jej maksymalnego wymiaru - uzasadniał wyrok sędzia Jan Kozaczuk.
Do zdarzenia doszło w nocy z 30 na 31 sierpnia w podpoznańskiej Murowanej Goślinie. Według ustaleń prokuratury, kierujący autem Piotr N. jechał z szybkością ok. 140 km/h w terenie zabudowanym. W pewnym momencie stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w dwoje przechodniów, a następnie w słup.
Piesi, para nastolatków, zginęli na miejscu. Jeden z pasażerów auta, które prowadził Piotr N., zmarł w szpitalu. Prokuratura zarzuciła kierowcy umyślne złamanie zasad ruchu drogowego i spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Przestępstwo to było zagrożone karą do ośmiu lat więzienia.
Sędzia zwrócił uwagę, że oskarżony jest w młodym wieku, nie był wcześniej karany, a wypadek spowodował nieumyślnie. Nie były to jednak - jak zaznaczył - okoliczności, które mogłyby istotnie wpłynąć na wysokość wyroku.
- Oskarżonego prawdopodobnie poniosła brawura, chciał się popisać przed współpasażerami, że potrafi jechać szybko samochodem. Nie przewidywał jednak, że mogą nastąpić aż takie skutki. Biorąc pod uwagę te okoliczności kara nie mogła być też dużo niższa niż sześć lat pozbawienia wolności, o które wnosił prokurator - dodał Kozaczuk.
Wyrok jest nieprawomocny.
Piotr N. nie był obecny podczas odczytywania wyroku. W trakcie procesu przyznał się do winy, powiedział, że jechał szybko, ponieważ "chciał zaimponować kolegom" i do takiej jazdy był namawiany. Chciał również dobrowolnie poddać się karze. Na ostatniej rozprawie powiedział, że bardzo żałuje tego, co się stało, przeprosił rodziny ofiar i prosił o łagodny wymiar kary.
Obrońca Piotra N. adw. Jarosław Ladrowski podczas mowy końcowej wskazywał na jego nieposzlakowaną opinię w szkole, miejscu zamieszkania i pracy, i podkreślał, że zdarzenie miało charakter wyłącznie incydentalny.
Reprezentujący matkę jednej z ofiar wypadku adw. Marcin Pawelec zaznaczył jednak, że oskarżony był bezsprzecznie winny spowodowania tej tragedii, a skrucha, jaką wyrażał na sali była jedynie powierzchowna.
- Nie można nie zauważyć, że oskarżony w sposób wyjątkowo rażący naruszył przepisy ruchu drogowego. Poruszając się z tak dużą prędkością, pytanie nie brzmiało czy dojdzie do wypadku, ale kiedy oskarżony ten wypadek spowoduje - mówił.
- Mam świadomość, że oskarżony jest młodociany, i że w jego życiu to, co się wydarzyło jest bardzo istotne. Ale on sam na to zapracował. Oskarżony z tą sytuacją może żyć. Ma szanse na to żeby jakoś sobie z tym wszystkim poradzić - nie wszyscy uczestnicy tego wypadku mają taką możliwość - dodał.
Rodziny ofiar po ogłoszeniu wyroku powiedziały mediom, że żadna kara nie będzie satysfakcjonująca i współmierna do śmierci ich bliskich. Dodały, że szanują wyrok sądu, a złożenie ewentualnej apelacji będą rozważać po otrzymaniu pisemnego uzasadnienia wyroku.