Sprawca skandalu w La Scali podaje teatr do sądu
Francusko-włoski tenor Roberto Alagna, który wywołał skandal w mediolańskiej La Scali, porzucając po gwizdach widzów scenę i kostium w trakcie spektaklu "Aidy", w spektakularny sposób pożegnał się z najsłynniejszym teatrem operowym świata. Śpiewak wystąpił przed teatrem, gdy w środku wystawiano operę Verdiego.
15.12.2006 11:10
Zapowiedział, że poda La Scalę do sądu za to, że zerwała z nim kontrakt.
Włoska prasa pisze, że Alagna w dżinsach i podkoszulku stojąc po drugiej stronie ulicy naprzeciwko gmachu teatru w Mediolanie dał przechodniom popis swych umiejętności wokalnych na dowód tego, że gwizdy, jakie usłyszał z loży w trakcie wykonywania partii Radamesa były niezasłużone.
Tłumacząc swe zejście ze sceny powiedział zgromadzonym przed teatrem fanom: Działałem pod wpływem impulsu. Dałem wszystkim znać: nie podoba wam się mój śpiew, w takim razie idę sobie.
Wyznał, że nie wie, czy kiedykolwiek wystąpi jeszcze w La Scali. Na razie podał teatr do sądu za to, że wykreślił go z obsady "Aidy", a jego miejsce zajął inny tenor Antonello Palombi. To on, gdy Alagna zszedł w proteście ze sceny, wbiegł na nią w dżinsach i koszuli, aby odśpiewać następną arię.
Roberto Alagna ujawnił, że otrzymał zaproszenie na najbliższy festiwal piosenki w San Remo, ale prawdopodobnie tam nie pojedzie. Planuje natomiast w najbliższym czasie wziąć udział w nagraniu "Aidy" dla jednej z wielkich firm fonograficznych.