Sprawca masakry w Tucson przyznał się do winy
Sąd w Tucson w stanie Arizona uznał za poczytalnego Jareda Lee Loughnera, który w styczniu 2011 roku zastrzelił w tym mieście sześć osób i ciężko ranił kongresmenkę Gabrielle Giffords. Sprawca masakry przyznał się do winy, ratując się od kary śmierci.
Na podstawie umowy jego obrońców z prokuraturą przyznanie się do winy oznacza, że Loughner zostanie skazany tylko na karę dożywotniego więzienia, ale bez możliwości ułaskawienia.
Z kolei uznanie Loughnera przez sędziego za poczytalnego i świadomego konsekwencji swoich wypowiedzi gwarantowało, że jego przyznanie się do winy zostanie formalnie zaakceptowane przez sąd. Poprzednio morderca do winy się nie przyznawał. W sumie postawiono mu 49 zarzutów, w tym zabójstwa pierwszego stopnia.
Kiedy Loughner został zatrzymany po zabójstwie, psychiatrzy stwierdzili, że cierpi na depresję, paranoję i wykazuje objawy schizofrenii. Prowadzący jego sprawę sędzia Larry A. Burns orzekł, że stan psychiczny Loughnera nie pozwala na jego proces sądowy. Sprawcy groziło wtedy zamknięcie w szpitalu psychiatrycznym. Przez kilkanaście miesięcy był przymusowo leczony.
Ten sam sędzia Burns we wtorek zmienił zdanie. Przyznanie się Loughnera do winy oznacza, że jego proces nie będzie potrzebny - sędzia ogłosi tylko wyrok.
Oczekiwany wyrok dożywocia nie zadowala rodzin niektórych ofiar mordercy. Kongresmanka Giffords i jej mąż astronauta Marc Kelly wyrazili jednak zadowolenie z powodu orzeczenia sądu.
Masakra w Tucson
8 stycznia 2011 roku 22-letni wówczas Jared Loughner otworzył ogień do uczestników spotkania w Tucson, w Arizonie, z demokratyczną deputowaną do Izby Reprezentantów Gabrielle Giffords.
Zginęło wówczas sześć osób, a 13 zostało rannych, w tym Giffords, która została postrzelona w głowę. Lekarzom udało się uratować życie kobiety, ale skutki postrzału były fatalne. Kongresmenka musiała na nowo uczyć się mówić i chodzić.
W sierpniu ubiegłego roku Giffords została entuzjastycznie powitana w Kongresie i wzięła udział w jednym głosowaniu. Stan zdrowia nie pozwolił jej jednak na stały powrót do parlamentarnych obowiązków.
"Niebezpieczny i nieobliczalny"
Media w USA informowały, że Jared Laughner od kilku lat uważany był w Arizonie za osobnika niebezpiecznego i nieobliczalnego. Jego koledzy w college'u wysyłali e-maile opisujące go jako człowieka niezrównoważonego psychicznie z agresywnymi skłonnościami. Wiadomo też, że na podwórzu przy swoim domu Loughner wzniósł "ołtarz" z czaszkami.
Zamach na kongresmankę Giffords planował od dłuższego czasu. W jego domu znaleziono list od niej z 2007 roku, w którym Giffords dziękowała mu za obecność na wiecu.
Loughner ogłaszał także na YouTube swoje teksty zawierające bliżej nieokreślone pogróżki wskazujące na polityczny radykalizm o niejasnym odcieniu. Jako swoje ulubione lektury wymieniał "Manifest Komunistyczny" Karola Marxa i "Mein Kampf" Adolfa Hitlera.
Wiadomo też, że leczył się psychiatrycznie. Mimo to przyszły zabójca nie miał żadnych trudności w nabyciu broni palnej w Arizonie, gdzie - jak na niemal całym zachodzie USA - restrykcje przy zakupie broni są minimalne.