Sprawa Niemca oskarżającego CIA niebezpieczna dla USA
Sąd Najwyższy USA oddalił apelację Niemca libańskiego pochodzenia Chaleda el-Masriego, który procesował się z CIA oskarżając amerykańską agencję wywiadowczą o bezprawne porwanie go, uwięzienie i torturowanie. W uzasadnieniu swej decyzji sąd podał, że rozpatrywanie pozwu doprowadziłoby do ujawnienia tajemnic państwowych i narażenia na szwank bezpieczeństwa kraju.
09.10.2007 | aktual.: 09.10.2007 18:18
Sąd Najwyższy odmówił rozpatrzenia pozwu, przegranego wcześniej przez powoda w sądach niższych instancji. El-Masri domagał się wysokiego odszkodowania. W uzasadnieniu swej decyzji sąd zgodził się z argumentem administracji prezydenta George'a W. Busha, że rozpatrywanie pozwu doprowadziłoby do ujawnienia tajemnic państwowych i narażenia na szwank bezpieczeństwa kraju.
El-Masri twierdzi, że był ofiarą pomyłki, ponieważ niesłusznie wzięto go za wspólnika terrorystów - sprawców ataku na USA z 11 września 2001 roku. Rząd USA nie potwierdził, ani nie zaprzeczył jego wersji, ale niemiecka kanclerz Angela Merkel powiedziała, że przedstawiciele administracji amerykańskiej przyznali, iż jego aresztowanie było błędem.
El-Masri opowiedział, że został aresztowany 31 grudnia 2003 roku w czasie przekraczania granicy Macedonii. Jak twierdzi, agenci CIA rozebrali go, bili, zakuli w kajdany i uśpili zastrzykiem, po czym przewieźli samolotem do Afganistanu, gdzie przesiedział w więzieniu w Kabulu cztery miesiące.
Jego wersje potwierdzili śledczy europejscy i badający sprawę reporterzy. Sprawa wywołała oburzenie w Niemczech, gdzie badała ją komisja parlamentu. Niemieccy prokuratorzy wydali nakaz aresztowania 13 agentów CIA, którzy według nich brali udział w operacji zatrzymania el-Masriego.
Organizacje obrony praw człowieka przytoczyły jego sprawę jako przykład realizacji bezprawnego - ich zdaniem - programu amerykańskich służb specjalnych (tzw. rendition program) polegającego na wywożeniu podejrzanych o terroryzm poza granice USA, aby można ich tam było przetrzymywać bezterminowo w areszcie i torturować bez obawy, że legalność takiego postępowania będzie zakwestionowana.
Organizacje domagające się większej jawności prac rządu USA twierdzą, że administracja Busha nadużywa argumentu tajemnicy państwowej dla obrony swych kontrowersyjnych poczynań w walce z terroryzmem.
Zwracają one uwagę, że o ile w okresie zimnej wojny, w latach 1953-1976 amerykańscy prezydenci sześć razy powoływali się na konieczność ochrony tajemnicy państwowej odmawiając współpracy z sądami rozpatrującymi sprawy dotyczące działalności rządu, to od 2001 roku Bush skorzystał z tego przywileju aż 36 razy.
Tomasz Zalewski