Sprawa Mularczyk - Zoll trafi do sądu w Warszawie
Krakowski sąd postanowił, że prywatny akt oskarżenia, jaki przeciwko prof. Andrzejowi Zollowi złożył do sądu poseł PiS Arkadiusz Mularczyk w sprawie o zniesławienie, trafi do sądu w Warszawie.
29.06.2007 | aktual.: 29.06.2007 16:06
Powodem jest fakt, że rozgłośnia radiowa, która wyemitowała sporną rozmowę z prof. Zollem, ma siedzibę w Warszawie - poinformował rzecznik Sądu Okręgowego w Krakowie Andrzej Almert.
Sąd Rejonowy dla Krakowa Śródmieścia stwierdził w wydanym postanowieniu, że - według aktu oskarżenia - przestępstwo miało zostać popełnione za pośrednictwem Radia TOK FM, które ma siedzibę w Warszawie, i w tej sytuacji sądem właściwym jest Sąd Rejonowy dla Warszawy Mokotowa.
Sprawa dotyczy prywatnego aktu oskarżenia, jaki 31 maja poseł Mularczyk skierował do Sądu Rejonowego dla Krakowa Śródmieścia przeciw prof. Andrzejowi Zollowi. Poseł zarzucił w nim b. prezesowi Trybunału Konstytucyjnego i b. rzecznikowi praw obywatelskich, że 11 maja pomówił go w radiu TOK FM. Chodziło o słowa, że Mularczyk działając jako przedstawiciel Sejmu umyślnie wprowadził w błąd Trybunał Konstytucyjny i dążył do zablokowania jego prac podczas rozprawy ws. lustracji 10 maja.
Sędziowie Trybunału Adam Jamróz i Marian Grzybowski zostali wówczas wyłączeni przez prezesa TK Jerzego Stępnia po tym, jak Mularczyk przekazał Trybunałowi notatkę nt. akt IPN o domniemanych związkach tych sędziów ze służbami specjalnymi PRL. Jak podał wtedy poseł, w IPN zachowały się zapisy rejestracyjne wywiadu PRL na ich temat; nie powiedział jednak, iż jeden odmówił współpracy, a drugiego zarejestrowano w czerwcu 1989 r.
11 maja prof. Zoll pytany w TOK FM, czy poseł Mularczyk naruszył prawo, powiedział: uważam, że bardzo. Mieliśmy tu do czynienia z działaniem, które było wprowadzeniem w błąd, a w takim razie mieliśmy do czynienia ze złamaniem prawa.
Odpowiadając na pytanie, jakie prawo zostało złamane, były prezes TK powiedział: myślę, że parę przepisów Kodeksu karnego by tu się znalazło. Pan Mularczyk nie jest osobą prywatną, tylko występował jako funkcjonariusz publiczny i mieliśmy do czynienia z całą pewnością z nadużyciem władzy i nadużyciem swoich obowiązków, czyli artykuł 231 Kodeksu karnego to jest tutaj, jak się mówi, "jak drut". Ale mamy również do czynienia z publicznie dokonanym pomówieniem tych osób, których dotyczyły te wnioski.
Na uwagę, że to raczej Kodeks cywilny, były prezes TK powiedział wtedy: nie, to też i Kodeks karny, to jest artykuł 212. Ale oczywiście to też ochrona dóbr osobistych tych osób, czyli sprawa cywilnoprawna. Dosyć duży katalog przepisów tu by się znalazł, który jednak chroni dobra i prawidłowość funkcjonowania Trybunału. Przecież wczorajszy wniosek miał prowadzić również do zablokowania pracy Trybunału. To jest bardzo poważna sprawa. Pytany czy to są przestępstwa ścigane z urzędu prof. Zoll powiedział: 231 jest ścigane z urzędu.
Zdaniem Mularczyka, wypowiedź profesora w radiu TOK FM "mogła go poniżyć i narazić na utratę zaufania potrzebnego do piastowania stanowiska posła na Sejm RP, a także wykonywania zawodu adwokata". Kodeks karny przewiduje za to w art 212 parag. 2, na który powołuje się w swoim akcie oskarżenia Mularczyk, do dwóch lat więzienia.
Mularczyk kilkakrotnie publicznie mówił, że oczekuje przeprosin od Zolla, wysłał nawet do niego list w tej sprawie. Profesor za każdym razem odpowiadał, że nie ma zamiaru przepraszać posła, bo jego wypowiedzi nie miały charakteru obraźliwego.
Poseł Mularczyk mówił po wniesieniu prywatnego aktu oskarżenia, że jeżeli na pierwszej rozprawie pan profesor go nie przeprosi i nie dojdzie do ugody, to będzie prowadzone przeciwko niemu postępowanie karne, które zakończy się wydaniem wyroku.
15 maja w związku z wystąpieniem Mularczyka przed Trybunałem, postępowanie dyscyplinarne wobec niego wszczęła Okręgowa Rada Adwokacka w Krakowie. W toku postępowania rzecznik dyscyplinarny ustala m.in., czy poseł Mularczyk dysponował pełnymi wiadomościami odnoszącymi się do dwóch sędziów Trybunału i czy świadomie zataił je w swoim wystąpieniu.