Sprawa Grudnia `70 odroczona do końca lipca
Do końca lipca Sąd Okręgowy w Warszawie odroczył proces w sprawie wypadków grudniowych 1970 r. w Gdańsku. Wtedy sąd zdecyduje o przyjęciu bądź odrzuceniu wniosku gen. Wojciecha Jaruzelskiego o zwrot sprawy do prokuratury.
W czwartek Jaruzelski przedstawił taki wniosek, a prokuratura i oskarżyciele społeczni odnieśli się do niego. Decyzję sąd ogłosi 29 lipca.
Jaruzelski we wniosku wniósł m.in. o przeprowadzenie wizji lokalnej przed bramą stoczni oraz przekonywał, że prokuratura nie stwierdziła, czy to rzeczywiście wojsko strzelało do uczestników zajść w 1970 r. w Gdańsku.
W swoim wniosku Jaruzelski przypominał, że siła została użyta po aktach wandalizmu i po ranieniu funkcjonariuszy milicji, czy podpaleniu jednego z czołgów użytych do tłumienia wydarzeń. Prokurator odrzucał zarzuty Jaruzelskiego. W jego ocenie, cały dostępny i możliwy materiał został zgromadzony w akcie oskarżenia, a dopiero w postępowaniu dowodowym, które jeszcze się nie zaczęło, będzie można składać o dodatkowe wnioski dowodowe.
Społeczni oskarżyciele przypominali m.in. inną wymowę wypowiedzi Jaruzelskiego podczas procesów w Gdańsku. Wtedy generał miał mówić o incydentalnych przypadkach użycia siły, a teraz przedstawia linię obrony, w której wojsko było w stanie obrony koniecznej, a zbrojny agresywny tłum atakował. Przypominali też, że zgodnie z Kodeksem postępowania karnego tylko dodatkowe okoliczności mogą spowodować zwrot akt do prokuratury.
Jaruzelski wyjaśnił, że wtedy nie był stroną i nie składał wyjaśnień w sprawie, jedynie odniósł się "po ludzku" do rodzin osób, które zostały zabite w grudniu 1970 r. Wtedy nie mówiłem o szczegółach, tylko wyrażałem swój żal - powiedział.
Przypomniał też, że w jego wniosku są dodatkowe okoliczności, które pozwalają na ponowne wszczęcie śledztwa. (aka)