Sprawa FOZZ obnaża braki naszego wymiaru sprawiedliwości
Polski wymiar sprawiedliwości nie jest
przygotowany do rozpatrywania wielkich afer gospodarczych -
twierdzi "Gazeta Prawna". Pokazuje to trwający ponad 14 lat proces
FOZZ.
17.02.2005 | aktual.: 17.02.2005 06:30
Sprawa od samego początku pełna była nieprzewidzianych zwrotów akcji, spektakularnych pomyłek i zaniedbań ze strony organów wymiaru sprawiedliwości oraz forteli pełnomocników oskarżonych. Wszystko to kosztowało podatników kilkadziesiąt milionów złotych. Już w 2002 r. za opinie biegłych zapłacono ponad 1,3 mln zł - były to najdroższe opinie w historii polskiego wymiaru sprawiedliwości. Tymczasem finał tej sprawy w dalszym ciągu wydaje się niepewny.
Zdaniem dr Janusza Kochanowskiego sprawą powinien od samego początku zajmować się specjalny zespół prokuratorów, skierowanych do tej sprawy. Prowadziły ją tymczasem dwie osoby, w efekcie zajęło to ponad 6 lat.
Zmiany organizacyjne powinny być przeprowadzone również na etapie postępowania sądowego. W takich procesach powinni być powoływani sędziowie zapasowi aby nie dopuścić do sytuacji jaka miała miejsce w przypadku sędzi Barbary Piwnik, która zrezygnowała z prowadzenia sprawy, wybierając fotel ministra. W efekcie sprawa musiała rozpocząć się od początku, a przetasowania z tym związane pochłonęły kolejne dwa lata. Ponadto sędziowie prowadzący duże, aferowe sprawy powinni być odciążeni z innych obowiązków, wyłączeni z prowadzenia innych spraw. - Te elementarne, podsuwane przez zwykły racjonalizm rzeczy, nie są jednak w Polsce stosowane - dodaje Kochanowski. (PAP)