"Sprawa bydgoska" a SLD
Opozycyjnym radnym z Bydgoszczy nie udało się odwołać wiceprzewodniczących Rady Miasta z SLD. Według opozycji wiceprzewodniczący, Elżbieta Krzyżanowska i Roman Jasiakiewicz, nie powinni pełnić tak odpowiedzialnych funkcji do wyjaśnienia tak zwanej "afery bydgoskiej". Jeden z głównych wątków afery dotyczy miejskich dotacji, które trafiały do klubu sportowego "Polonia" w czasie, gdy Bydgoszczą rządziła lewica. Według obecnych, prawicowych władz miasta, pieniądze były wydawane niezgodnie z prawem. Kwestię tę wyjaśnia prokuratura.
Pomysłodawcą próby odwołania SLD-owskich urzędników był radny Prawa i Sprawiedliwości Tomasz Rega. Powiedział on, że zgodnie z dobrym obyczajem osoby, wobec których pojawiają się zarzuty, powinny usunąć się w cień do czasu ich wyjaśnienia. Radny dodał jednak, że nic nie wskazuje, aby Roman Jasiakiewicz podjął taką decyzję. Dlatego też, zdaniem Regi, wiceprzewodniczących powinna odwołać Rada Miasta. Jasiakiewicz i Elżbieta Krzyżanowska odpierali zarzuty. Roman Jasiakiewicz uznał je za prowokację polityczną, spreparowaną, jak się wyraził, dzięki kłamstwom prasowym i telewizyjnym. Także Krzyżanowska uznała zarzuty za kalumnie.
W tajnym głosowaniu Rada Miasta odrzuciła wniosek o odwołanie wiceprzewodniczących. Wiadomo, że przeciwko ich odwołaniu głosowali nie tylko radni SLD. (iza)