Sprawa Andrzeja S. - "opinia publiczna wydała już wyrok"
Seksuolog Zbigniew Izdebski powiedział, że ma wrażenie, że opinia publiczna już wydała wyrok wobec znanego psychologa Andrzeja S. Inny psycholog, Jacek Santorski jest przeciwny temu, w jaki sposób przedstawia się tę sprawę w niektórych mediach.
02.07.2004 | aktual.: 02.07.2004 19:07
W sytuacji gdy dotyka się tak znanej osoby, opinia publiczna bardzo często formułuje wyroki zdecydowanie wcześniej niż cały wymiar sprawiedliwości - powiedziała psychiatra i seksuolog z Łodzi, Aleksandra Robacha.
Prokuratura postawiła Andrzejowi S. zarzuty dotyczące przestępstw przeciwko wolności seksualnej i obyczajności. Jego sprawa wiąże się z pornografią dziecięcą. Według nieoficjalnych informacji, zarzuty mogą dotyczyć obcowania płciowego lub poddania się innej czynności seksualnej z małoletnim poniżej 15 lat oraz utrwalenia treści pornograficznej z udziałem takiej osoby. Grozi za to do 10 lat więzienia. Psycholog został aresztowany.
Mówmy jak najwięcej o aferach z udziałem pedofilów, ale nie organizujmy kampanii medialnych polegających na linczu społecznym, nie manipulujmy faktami, nie epatujmy zdjęciami, nie dezorientujmy opinii publicznej - powiedział Santorski. Również zdaniem Izdebskiego, sprawom dotyczącym przemocy seksualnej wśród dzieci towarzyszy zwykle bardzo dużo emocji, dlatego z myślą o ich dobru, trzeba być bardzo ostrożnym w wypowiedziach i publikacjach.
Andrzej S. jest człowiekiem twórczym i niekonwencjonalnym, dlatego uważam za wysoce prawdopodobne, że ciążące na nim zarzuty są skutkiem prowokacji, którą szykowały na niego środowiska pedofilskie - uważa Santorski. O ile mi wiadomo, przygotowywał książkę o nadużyciach seksualnych wobec dzieci, dlatego z punktu widzenia tej hipotezy nie można poprzestawać na tym, czy dowody są twarde, ale wyjaśnić też, kto je skonstruował i w jaki sposób - powiedział.
W opinii Santorskiego, mogła być to także własna prowokacja Andrzeja S., w której to on sam spreparował dowody winy. To rozwiązanie narzuca naiwność odkrycia zdjęć. Niewykluczone, że Andrzej S. zostanie uniewinniony i wkrótce opublikuje w jakiś sposób swoje doświadczenia związane z tą sprawą, by w sposób drastyczny i radykalny zwrócić uwagę na zjawisko pedofilii, które w jego ocenie może być społecznie niewidoczne.
Ostatnia hipoteza, którą rozważam, to taka, że Andrzej S. oszalał - powiedział Santorski, dodając jednak, że uważa ją za najmniej prawdopodobną.