Spóźnione leczenie i odszkodowania dla chorych po akcji ratowniczej 11 września
Około 40.000 strażaków, policjantów, pracowników służb medycznych i ochotników, którzy brali udział w akcji ratowniczej i przy usuwaniu gruzów po ataku terrorystycznym 11 września 2001 r. w Nowym Jorku, choruje na choroby wywołane wdychaniem wtedy toksycznych pyłów.
Jest wśród nich kilkuset imigrantów z Polski, którzy pracowali - przeważnie na czarno - przy czyszczeniu budynków w rejonie ataku, usuwając m.in. azbest i inne niebezpieczne materiały.
Po prawie pięciu latach po 11 września sprawą leczenia i odszkodowań dla poszkodowanych zajął się rząd federalny - w lutym administracja prezydenta George'a Busha powołała specjalnego koordynatora ds. badania zasadności ich roszczeń i regulowania należności. Wyasygnowano też 52 miliony dolarów z budżetu federalnego na leczenie chorych.
Poszkodowani skarżą się jednak, że rząd robi za mało i zbyt późno, aby im pomóc. Dopiero w zeszłym tygodniu władze Nowego Jorku przekazały lekarzom wytyczne, jak diagnozować choroby związane z 11 września. Władze tłumaczą zwłokę trudnościami w ustaleniu związku wdychania pyłów i dymu z poszczególnymi schorzeniami.
Wielu strażaków biorących udział w akcji ratowniczej 11 września cierpi na uporczywy kaszel wskutek wdychania sadzy i cząsteczek toksycznych pyłów. Z badań przeprowadzonych przez Departament Straży Pożarnej w Nowym Jorku wynika, że w ciągu pierwszego roku od ataku u zatrudnionych tam strażaków nastąpił taki spadek wydolności płuc, jaki normalnie obserwuje się w ciągu 12 lat.
Rodziny kilku zmarłych od tego czasu uczestników akcji ratowniczej są przekonane, że ich śmierć była spowodowana wdychaniem toksycznych materiałów w Strefie Zero. Oficjalnie jednak tylko jeden z zgon - 34-letniego policjanta Jamesa Zadrogi - przypisuje się chorobie płuc wywołanej pyłami ze zburzonych budynków.
Chorzy, którzy mają ubezpieczenie, leczą się na koszt swoich ubezpieczalni. Ranni w czasie akcji ratowniczej otrzymali także renty inwalidzkie. Nie dotyczy to jednak tysięcy nielegalnych imigrantów, którzy pracowali w Strefie Zero, w tym wielu Polaków.
Jak powiedział działacz nowojorskiego związku zawodowego pracowników usuwających azbest, Kazimierz Prośniewski, bezpośrednio po 11 września ukrywano fakt, że w gruzach po zawaleniu się wież WTC jest pełno materiałów niebezpiecznych dla zdrowia, i pracowników usuwających gruzy nie wyposażono w odpowiednie zabezpieczenia przed ich działaniem.
Nikt nie był przygotowany na skalę niebezpieczeństwa. Po walce dano nam tylko maski z filtrem. Jako imigranci czujemy się zawiedzeni. Murzyn zrobił swoje... - powiedział Prośniewski.
Dodał, że "co najmniej kilkuset (pracowników związku) na pewno choruje" na schorzenia wywołane wdychaniem pyłów. Jako nielegalni imigranci nie mają oni prawa do ubezpieczenia lekarskiego i zasiłków państwowych.
Dostali jednak pomoc w łącznej wysokości 2 milionów dolarów od prywatnej spółdzielni lekarskiej dla imigrantów Unitas na Manhattanie. Ubiegają się też o odszkodowania w drodze zbiorowego pozwu, który rozpatruje sąd w Nowym Jorku.
Tomasz Zalewski