Spóźnione grosze
Pani Mirosława ze Świętochłowic była kompletnie zaskoczona, kiedy energetyka upomniała ją, że musi zapłacić rachunek. Należność za prąd uregulowała przecież 2 sierpnia w Agencji Finansowej „Grosik”.
30.08.2005 | aktual.: 30.08.2005 08:35
– Tu jest pokwitowanie – kobieta pokazuje rachunek. W zeszłym tygodniu punkt kasowy „Grosika” w Świętochłowicach przeżywał prawdziwe oblężenie interweniujących klientów. Kasjerka (imię i nazwisko do wiadomości redakcji) przyznała, że sama czeka, kiedy do odbiorcy wpłyną pieniądze, które zapłaciła za internet. Dziewczyna nie ma w swoim punkcie komputera ani faksu. Informacje o reklamacjach wysyłała do centrali firmy z domu, z prywatnego komputera.
Dlaczego pieniądze klientów nie docierają na wskazane konta w terminie podanym w regulaminie agencji, tj. 3 dni, ani nawet takim, jaki widnieje w reklamach w punktach kasowych, tj. od 6 do 14 dni?
Mariusz Bieta, prezes zarządu AF „Grosik” tłumaczy, że od 1 sierpnia agencja wprowadza nowy system komputerowy w punktach kasowych.
– Będzie on umożliwiał identyfikację stałych klientów oraz wprowadzanie dodatkowych usług. Przestaliśmy współpracować z instytucjami, przez które realizowaliśmy płatności dotychczas, ponieważ okazywało się, że środki naszych klientów są przetrzymywane przez kolejne dni na lokatach nocnych. Ale rachunki niektórych klientów nie zostały opłacone terminowo także w lipcu. Danuta Zygmuniak i Alina Szczytowska do dziś czekają, kiedy wpłyną przelewy za rachunki prywatne i firmowe.
Danuta Zygmuniak i Alina Szczytowska są klientkami punktu kasowego „Grosika” w chorzowskim domu handlowym „Hutnik”. Do dziś czekają, kiedy wpłyną przelewy za rachunki prywatne i firmowe opłacone przez nie jeszcze w lipcu. Łącznie wpłaciły „Grosikowi” kilkaset złotych tytułem opłat za czynsz, telefon i energię elektryczną.
– Telekomunikacja Polska i Górnośląski Zakład Elektroenergetyczny dopominają się już o pieniądze. Na razie zadowoliły się potwierdzeniem wpłaty, jakie posiadam i zgłoszeniem sprawy na policję – mówi Danuta Zygmuniak. – Ale co będzie dalej?
– Kiedy byłyśmy złożyć ustną skargę u pani, która przyjęła od nas pieniądze, pocieszała nas, że wpłaty z czerwca zaczynają powoli spływać – twierdzi Alina Szczytowska.
Przypuszczają, że poszkodowanych jest znacznie więcej. Potwierdzają to również pracownicy „Hutnika”. Zdaniem jednej z kasjerek z działu samoobsługowego już na początku lipca do punktu ustawiały się kolejki niezadowolonych klientów. Potem było zamknięte, z powodu awarii systemu komputerowego. Pracownica „Grosika” przy ul. Wolności nie potwierdziła tych informacji, tłumacząc, że nie jest upoważniona do udzielania jakichkolwiek informacji. Prosi, by kontaktować się z siedzibą firmy w Białymstoku.
Ale do centrali bardzo trudno jest się dodzwonić. W sekretariacie automatyczna sekretarka oznajmia, że skrzynka rozmówcy jest pełna. Dział reklamacji milczy, w księgowości ktoś podniósł słuchawkę, a potem usłyszeliśmy „Nie odbieraj” i połączenie zostało przerwane. W dziale reklamy włącza się automatyczna sekretarka.
– Telefony są odbierane, lecz czasem jest się trudno dodzwonić – mówi prezes Bieta. Udrożniliśmy ten dział podając kolejne numery telefonów stacjonarnych, komórkowych oraz adresy mailowe. Prezes zapewnia też, że do końca tygodnia wszystkie pieniądze znajdą się na kontach odbiorców. – W przypadku, kiedy klient przedstawi udokumentowaną notę odsetkową i zgłosi ją w punkcie kasowym, my jako Zarząd niezwłocznie przekażemy wynikające z odsetek środki na podane przez klienta konto. Ponadto będą rozsyłane listy przepraszające – obiecuje.
Katarzyna Wolnik, Anna Góra