"Spóźniłam się do pracy, bo i słońce później wstaje"
O konkursie na najciekawsze z usprawiedliwień, które fundują spóźnialscy swoim przełożonym i kolegom w firmach, pisze rosyjski dziennik "Nowyje Izwiestija". W konkursie brali udział zarówno ci, którzy się spóźniają, jak i ci, którzy muszą na to zareagować. Obie kategorie przysyłały usprawiedliwienia przez Internet.
24.10.2006 | aktual.: 24.10.2006 21:42
Wśród pracodawców zwyciężyła menedżerka Nadieżda Maslennikowa, której pracownik spóźnił się z powodu gęstej mgły, w jakiej znalazł się, gdy wyszedł rano od świeżo poznanej pani. Nie mogąc odnaleźć drogi do metra, postanowił przeczekać niepogodę w ciepłym pomieszczeniu.
Domagał się usprawiedliwienia z racji, jak napisał, "okazanego heroizmu i pomysłowości w trudnych warunkach pogodowych i konieczności odreagowania przeżytego stresu".
Za najoryginalniejsze uznano usprawiedliwienie Ludmiły Sierebrennikowej. Napisała: "Przychodzę do pracy coraz później, bo rankami biegam ze swym psem i witamy wschodzące słońce. A ono wschodzi każdego dnia później. Tak będzie do 22 grudnia. Po tej dacie zobowiązuję się przychodzić do pracy każdego dnia wcześniej".
Wśród licznych usprawiedliwień znalazły się i takie: "Podczas golenia skaleczyłem się w nos i nie mogłem znaleźć plastra" czy "Pomalowali klatkę i wychodząc przylepiłem się do ściany".
Konkurs miał charakter raczej żartobliwy, lecz, jak pisze dziennik, niepunktualność stwarza poważne problemy. Dziennik zauważa, że są też takie firmy, gdzie spóźnialskim wymierza się kary finansowe.