Spotkania przedwyborcze w godzinach pracy
"Głos Wielkopolski" zastanawia się, czy urzędnik państwowy może prowadzić kampanię wyborczą w godzinach pracy. W prezentacji wielkopolskich kandydatów SLD do parlamentu, która
w środę odbyła się w hotelu "Polonez" w Poznaniu, uczestniczył
wojewoda, jego zastępca i kilku starostów powiatowych.
01.09.2005 | aktual.: 01.09.2005 09:11
"Wojewoda to funkcja polityczna, a mój realny czas pracy nie oznacza faktycznych godzin urzędowania" - tłumaczy gazecie wojewoda Andrzej Nowakowski. "W urzędzie można mnie spotkać już o siódmej rano. A wychodzę często zbyt późno jak na normy bhp, nawet po 22. Moja praca to tak naprawdę dwa etaty" - dodaje.
Wojewoda przekonuje, że umie rozgraniczać funkcję urzędnika rządowego od kampanii senatorskiej. Twierdzi, że często bywa w tym "świętszy od papieża" i nie planuje urlopu na czas kampanii.
Do czasu dymisji wicewojewodą pozostanie także Jerzy Błoszyk ze Stronnictwa Gospodarczego (koalicjanta SLD), który też uczestniczył w zorganizowanej w środę prezentacji. Wolnego nie bierze też kandydat na senatora, starosta rawicki Janusz Maruwka.
"Nie mam żadnych skrupułów, bo jestem dyspozycyjny 24 godziny na dobę. Spotkania przedwyborcze będę odbywał po godzinach urzędowania, nawet w placówkach, które mi podlegają" - mówi gazecie Maruwka.
Starosta szamotulski Paweł Kowzan, tłumaczy, że wczoraj był w pracy już o godzinie 6:35. "Wyrwałem tylko godzinkę na prezentację kandydatów SLD, a potem już zajęcia zawodowe, w tym spotkanie z delegacją zagraniczną do godz. 21" - tłumaczy "Głosowi Wielkopolskiemu".(PAP)