Sposób na sąsiada - wysłać go do piachu
- Żadnych zdjęć, kto was wynajął?! - krzyczał wczoraj w sądzie do fotoreporterów Józef M., mąż oskarżonej o podżeganie do zabójstwa Danuty M. W tych okolicznościach wrócił na wokandę proces w sprawie zlecenia zabójstwa sąsiada. Leciwa już para postanowiła wynająć kilera, który miał zlikwidować "wroga". Sprawa wyszła na jaw, kiedy niedoszli "zabójcy" wyciągnęli policyjne legitymacje.
29.10.2009 | aktual.: 30.10.2009 10:59
Sąsiedzki konflikt trwa od kilku lat. Dziś nawet trudno powiedzieć, od czego się zaczął. Rodziny M. i C. mieszkają w Starej Wsi pod Bychawą. Są najbliższymi sąsiadami. Pewne jest to, że w 2004 roku rodzina C. postanowiła ostatecznie zakończyć spór. Decyzja zapadła - trzeba wynająć zabójcę, Bogumił C. musi pójść "do piachu"!
Blisko 70-letni małżonkowie postanowili poszukać kilera na targu w Lublinie. Tam usłyszeli, że wkrótce znajdzie się taka osoba. Przekonani o doskonałości swojego planu wrócili do domu. W tym czasie informacja o zleceniu dotarła do policji. Tajniacy zaczęli obserwować gospodarstwo pod Bychawą. W końcu policjanci postanowili wkroczyć do akcji. Los zgotował im prezent. Małżeństwo M. było przekonane, że funkcjonariusze po cywilnemu to spece od mokrej roboty. Ośmieleni małżonkowie zaczęli opowiadać o szczegółach swojego zlecenia, za które proponowali 1,5 tys. zł. Przedstawili też ewentualne scenariusze zbrodni. Jeden z nich zakładał, że sąsiad mógłby zginąć w wypadku samochodowym, najlepiej z dala od wsi. Zdziwienie małżonków było ogromne, kiedy kilerami okazali się policjanci. M. zostali zatrzymani.
Początkowo oboje odpowiadali z wolnej stopy. Jednak ich proces długo nie mógł ruszyć z miejsca. Oskarżeni ciągle ignorowali wezwania. W końcu Temida straciła cierpliwość i wydała postanowienie o aresztowaniu pary. Policjanci zatrzymali Józefa M. Długo nie było wiadomo, gdzie jest jego żona. W końcu udało się ją zatrzymać, kiedy wracała zza granicy.
Sąd skazał Józefa M. na karę 3 lat więzienia. Mężczyzna wyszedł już na wolność. Kiedy jego żona zasiadała wczoraj na ławie oskarżonych, nie mogło go zabraknąć w sądzie. - Żadnych zdjęć - krzyczał i odpychał dziennikarzy.
Tymczasem nie można się oprzeć wrażeniu, że wczorajsza rozprawa to kolejny odcinek niekończącego się konfliktu sąsiedzkiego. Sąd odtworzył nagrania jednej z rozmów między sąsiadami. Na materiale widać kłótnię. Jeden z bohaterów filmu wtrąca m.in. - Już jest po-smarowane, ojciec posiedzi trzy lata. Syn oskarżonej i autor filmu Stanisław M. twierdzi, że te słowa wypowiada Bogumił C.
- Nie rozpoznaję się w tej części nagrania - opowiadał z kolei mężczyzna, który miał zginąć z ręki kilera. Rozprawa zakończyła się odroczeniem.