PolskaSpór w sądzie o tekturowego "Titanica"

Spór w sądzie o tekturowego "Titanica"

Nielegalne wnoszenie tekturowego "Titanica"
na konwencję SLD, a tym samym zorganizowanie nielegalnego
zgromadzenia zarzuca warszawska policja Piotrowi Leninowi-
Lisiewiczowi, liderowi Akcji Alternatywna Naszość. Przed sądem rejonowym na warszawskim Bemowie odbyła się kolejna
rozprawa przeciw Lisiewiczowi.

18.08.2005 | aktual.: 18.08.2005 13:38

Próba wniesienia "Titanica" została potraktowana jako zorganizowanie zgromadzenia bez wymaganego zawiadomienia, a mnie uznano za organizatora - wyjaśnił Lisiewicz. Dodał, że nie czuje się winny, gdyż nie zamierzał organizować zgromadzenia.

Jego zdaniem, powstanie zgromadzenia spowodowała policja. To funkcjonariusze stłoczyli nas w jednym miejscu, gdy usiłowaliśmy wręczyć członkom SLD sympatyczny prezent, gdyż byliśmy bardzo zatroskani o ich los - powiedział Lisiewicz. Dodał, że źle zostały zrozumiane ich intencje.

Zaznaczył, iż uczestnicy akcji byli świadomi, że zgromadzenie grupy większej niż 15 osób może być uznane za "niebezpieczne nielegalne zgromadzenie". Wielokrotnie więc usiłowaliśmy je opuścić biegnąc co sił w nogach w kierunku sali, na której obradowało SLD, jednak policja zaganiała nas z powrotem w jedno miejsce - powiedział.

Na rozprawie przesłuchany został jeden z uczestników akcji, Filip Rdesiński. Zeznał, że członkowie Akcji przynieśli na konwencję SLD, która odbywała się w marcu 2004 roku w warszawskim hotelu Gromada, makietę Titanica.

Podobnie jak Titanic, który zatonął w 1912 roku, SLD zaczęła tonąć, czyli tracić poparcie, a władze niczym orkiestra na statku, grają do końca udając, że nic się nie dzieje - mówił podczas rozprawy świadek. Dodał, że cała akcja została zorganizowana z sympatii dla SLD.

Lisiewicz powiedział PAP, że oprócz "Titanica" próbowano przekazać także koło ratunkowe oraz brzytwę, przeznaczoną do chwytania przez tonących. Jolancie Banach, ówczesnej kandydatce na szefową SLD, proponowano start w wyborach miss mokrego podkoszulka na tonącym statku.

Na czwartkową rozprawę nie przybył, wezwany jako świadek obrony, wokalista zespołu Lady Pank Janusz Panasewicz. To on zainspirował mnie do tej akcji w czasie rozmowy w jednym z warszawskich pubów oraz przez publiczne propagowanie treści zawartych w piosence ("Zostawcie Titanica" Lady Pank - PAP) - wyjaśnił Lisiewicz. Dodał, iż muzyk nie mógł się stawić w sądzie, ponieważ uczestniczy w próbach przed festiwalem w Sopocie.

Na kolejne rozprawy sąd powołał na świadków także inne osoby, członków SLD: przebywającego obecnie w areszcie w związku z zarzutami korupcyjnymi Andrzeja Pęczaka oraz Aleksandrę Jakubowską. Oboje oni byli obecni w miejscu zdarzenia z "Titanikiem".

Jak powiedział Lisiewicz, grozi mu 14 dni aresztu lub do 5 tys. zł grzywny. Na kolejną rozprawę, która odbędzie się w październiku ponownie został wezwany na świadka Panasewicz.

Nie jest to pierwsza sprawa w sądzie Piotra Lisiewicza. W 2003 roku poznański sąd uniewinnił go od zarzutu, iż wprowadził policjanta w błąd twierdząc, że nazywa się Włodzimierz Iljicz Lenin. Lisiewicz twierdzi, że jest trzecim wcieleniem Lenina, dlatego używa jego nazwiska.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)