Spór o budy dla bezpańskich kotów
Spór toczy się między filią szkoły muzycznej przy ul. Rydzowej a osobami zajmującymi się kotami. Mieszkańcy Teofilowa chcą pomóc bezdomnym kotom stawiając na terenie należącym do szkoły budy, w których koty mogłyby przetrwać zimę. Złożyli się i kupili już materiały niezbędne do zbudowania schronienia. Nie mogą jednak ich postawić.
19.10.2011 | aktual.: 20.10.2011 08:12
- Dokarmiamy pięć bezpańskich kotów, które nie stwarzają żadnego zagrożenia - mówią mieszkańcy. - Nie atakują nikogo, uciekają na widok obcych ludzi. Staramy się je otoczyć najlepszą opieką, wozimy je do weterynarza, są to zdrowe zwierzęta. Gdy jest ciepło, nie ma z nimi żadnego problemu, nie musimy się o nie martwić. Nie mają jednak szans, by przetrwać zimę "pod chmurką". Wyjściem mogłoby być postawienie kilku bud, w których mogłyby się schronić na te kilka miesięcy.
Twierdzą, że jedyne miejsce to teren szkoły, ale nie dostali zgody dyrekcji, która argumentuje, że dzikich kotów boją się uczniowie. Potwierdza to Małgorzata Biernacka, dyrektora Państwowej Szkoły Muzycznej I Stopnia im. Tansmana w Łodzi.
- Na przeszkodzie stoją względy sanitarne, a także fakt, że jest grupa dzieci, które boją się kotów - tłumaczy Małgorzata Biernacka. - Trudno uwierzyć w argumenty, że koty byłyby tu tylko zimą, a następnie przeniosłyby się w inne miejsce. Poza tym, nie mogę narażać uczniów, a od rodziców docierają sygnały, że zwierząt jest za dużo i że dzieci się ich boją. Otrzymałam kilka takich zgłoszeń i nie mogę ich lekceważyć. Stawianie bud na terenie szkoły jest wykluczone.
Emilia Pilaszek, przewodnicząca rady nadzorczej łódzkiej fundacji "Kocia Mama", przypomina, że bezdomne zwierzęta znajdują się pod ochroną.
- Nie wolno się nad nimi znęcać, przeganiać ich, ani im szkodzić - mówi Emilia Pilaszek. - Z drugiej jednak strony są strażnicy miejscy, dyrektorzy szkół, administratorzy posesji, którzy wywieszają plakaty informujące o zakazie dokarmiania, likwidujący budki. Prawo jest nie tylko niedoskonałe, ale i sprzeczne. W takich sytuacjach nie wiadomo, do kogo zwrócić się z prośbą o pomoc, a cierpią na tym zwierzęta.
Przewodnicząca rady nadzorczej przypomina, że koty nie są agresywne z natury, a dzikie stronią od ludzi. Jest więc bardzo małe prawdopodobieństwo, że mogłyby wyrządzić krzywdę uczniom. Emilia Pilaszek przypomina także o tym, że zwierzęta można bezpłatnie wykastrować i wysterylizować, dzięki czemu nie będzie brzydkiego zapachu.