Spokój za wszelką cenę
Kiedy po raz pierwszy próbowano prywatyzować
grupę energetyczną G-8 i pojawił się inwestor oferujący bardzo
atrakcyjną cenę pracownicy (czytaj: związkowcy) zażądali
gwarancji... 30 lat zatrudnienia. Inwestor się wycofał - pisze "GP".
26.03.2004 | aktual.: 26.03.2004 06:47
Według dziennika, żadna z późniejszych ofert nawet nie zbliżyła się do kwot oferowanych pierwotnie. Związkowcy spłoszyli inwestora. Skarb Państwa nie ma pieniędzy, a kolejni potencjalni inwestorzy tak obniżają ceny, aby pokryć ewentualne żądania załogi.
Naturalne staje się pytanie - czy i ile tracimy na tzw. pakietach socjalnych. Pakiety socjalne stanowią w istocie cenę za społeczną akceptację prywatyzacji przez pracowników przekształcanych przedsiębiorstw. Płaci ją Skarb Państwa, klienci prywatyzowanych firm, a czasem także sami pracownicy - stwierdza publicysta "GP" Tomasz Zalewski.
Witold Kołodziński, zastępca dyrektora Departamentu Reprywatyzacji i Udostępniania Akcji w Ministerstwie Skarbu Państwa, mówi, że przypadki niezawarcia pakietu socjalnego przed podpisaniem umowy z inwestorem są wręcz incydentalne. Wytworzył się w Polsce taki stan świadomości prawnej pracowników i reprezentujących ich organizacji, że wraz z ofertą prywatyzacji oczekują propozycji, które chroniłyby ich interesy.
W porównaniu z tymi, jakie podpisuje się obecnie, pierwsze pakiety socjalne były wręcz minimalistyczne. Teraz minimum stanowi co najmniej pięcioletni (Elektrociepłownia Połaniec - 10 lat) okres gwarancji zatrudnienia, kilka tysięcy złotych premii gwarancyjnej dla pracownika, szybka podwyżka i wysoka odprawa w razie zwolnienia - podkreśla publicysta "GP".(PAP)