Spokój wraca na francuskie przedmieścia
Z policyjnych statystyk wynika, że po dwóch tygodniach zamieszek spokój wraca na francuskie przedmieścia. Nie oznacza to, że ich mieszkańcy czują się bezpieczniej.
10.11.2005 | aktual.: 10.11.2005 21:09
Policja obliczyła, że liczba spalonych samochodów w nocy ze środy na czwartek była o 22% mniejsza niż w poprzednią noc. Spłonęły 482 samochody. Zachowuje jednak stan podwyższonej gotowości i zwiększoną liczbę patroli we "wrażliwych" dzielnicach.
Policja obawia się, że okazją do nowych zamieszek będzie długi weekend, który w związku z przypadającym w piątek świętem państwowym rozpoczął się już w czwartek po południu.
O tym, że nie jest zupełnie spokojnie, przekonała się dziennikarka "Gazety Wyborczej" Dominika Pszczółkowska i towarzyszący jej fotoreporter Igor Morye, którzy w czwartek zostali pobici przez ciemnoskórych napastników. Doszło do tego w podparyskiej miejscowości Clichy-sous-Bois, która przez wiele dni była epicentrum zamieszek.
Od ich rozpoczęcia 27-28 października policja zatrzymała w sumie ponad dwa tysiące osób. Około stu to obcokrajowcy, reszta - głównie imigranci z ubogich przedmieść, ale z francuskim paszportem. 108 policjantów zostało rannych.
Nie tylko liczba spalonych samochodów spada; mniej jest także miejscowości objętych zamieszkami. W nocy ze środy na czwartek było ich około 150 w porównaniu z 200 noc wcześniej. Niepokojące jest to, że o ile względnie spokojnie jest na przedmieściach Paryża, plaga podpaleń rozlewa się na prowincję, w tym do tak oddalonych miast jak Tuluza, gdzie spłonęła szkoła, Strasburg, Lille czy Marsylia. Niemal nie było za to starć z policją, więc nie ma nowych rannych.
Władze tłumaczą to stanem wyjątkowym, wprowadzonym w 25 departamentach, w tym w całym regionie paryskim. Kolejne miasta ogłaszają też godzinę policyjną dla nieletnich. W Paryżu i kilku innych miastach wprowadzono bezwzględny zakaz sprzedaży benzyny do kanistrów, co ma uniemożliwić produkcję koktajli Mołotowa. To za pomocą napełnionych benzyną butelek nastolatkowie z przedmieść podpalają większość samochodów.
Policja chodzi uzbrojona po zęby, a nad naszymi głowami latają helikoptery. Ale to nie znaczy, że jest spokojnie, przecież ci młodzi ludzie są wciąż na ulicach i wystarczy iskra, żeby to wszystko wybuchło. A policja robi chyba wszystko, żeby prowokować - powiedziała mieszkanka La Courneuve, ubogiej i kolorowej dzielnicy pod Paryżem.
Choć Paryż został oszczędzony w zamieszkach, w piątek wzmocnione siły policji mają chronić uroczystości na Polach Elizejskich w rocznicę zakończenia I wojny światowej. W sumie będzie tam ponad 2200 policjantów i żandarmów. Specjalne środki bezpieczeństwa zapowiedziano też z okazji towarzyskiego meczu Francja-Niemcy, który rozegrany zostanie w sobotę na paryskim Stade de France.
Michał Kot