Spadli z Księżyca

Powrót z kosmosu na Ziemię jest bolesny. Historia astronautów, którzy wylądowali na Księżycu, może być przestrogą dla tych, którzy wkrótce wybiorą się na Marsa. Być może powinni wykupić bilet w jedną stronę i więcej tu nie wracać...

04.12.2006 | aktual.: 04.12.2006 12:36

Księżyc nie wypuszcza ze swoich objęć nikogo, kto raz na nim stanął. To trwa do dzisiaj: kiedy były astronauta Edwin „Buzz” Aldrin udzielał w jednym z luksusowych hoteli w Los Angeles wywiadu japońskiemu dziennikarzowi, zbliżył się do niego niejaki Bart Sibrel z Nashville w stanie Tennessee. Sibrel, któremu towarzyszył kamerzysta, wymachiwał dziko Biblią i domagał się złożenia przysięgi – z ręką na Biblii – że on, Aldrin, wtedy, przed 35 laty, rzeczywiście był na Księżycu.

Aldrin, zaskoczony natarczywością obcego i nazwany „oszustem”, zareagował prawym pros-tym. Nic mu to nie dało, wręcz przeciwnie: cios w szczękę utwierdził jedynie Sibrela w przekonaniu, że lądowania na Księżycu nigdy nie było. Sibrel twierdzi, że to wszystko bzdura: prezydent Stanów Zjednoczonych John F. Kennedy poinformował w swoim publicznym wystąpieniu w 1961 roku, że do końca dekady Amerykanie postawią stopę na Księżycu, co dla ludzi z NASA było tak potężnym wyzwaniem, że postanowili lądowanie sfingować. Z teorii o „wielkim kłamstwie” Sibrel zrobił sobie źródło dochodu. Przedstawia ją w filmach i książkach i doprowadza astronautów do wściekłości przez negowanie największego dzieła ich życia.

Być na Księżycu to jednocześnie przekleństwo i błogosławieństwo. Tak brzmi wniosek amerykańskiego dziennikarza, autora książki „Moondust”(Pył księżycowy) Andrew Smitha. Gromadząc materiał, poszedł śladem wszystkich 12 mężczyzn, którzy byli na Księżycu. Trzech z nich już nie żyje. Smith odszukał dziewięciu pozostałych i stwierdził, że po swoim powrocie na Ziemię musieli się od nowa uczyć życia, co ich do dziś absorbuje (przy czym dodatkowo daje im w kość wrzawa wywoływana przez zwolenników teorii spiskowej, fanów lotów kosmicznych i fetyszystów, kolekcjonujących pamiątki po programie „Apollo”). Niektórzy z lunonautów stoczyli się po „wielkim locie” w alkoholizm i depresję, terroryzowali swoje rodziny i zrujnowali małżeństwa.

Thomas Widmer

Pełna wersja artykułu dostępna w aktualnym wydaniu "Forum".

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)