Spadający konar zniszczył samochód i przystanek autobusowy. Trzy osoby w szpitalu
Ogromny konar runął na chodnik przy ul. Sandomierskiej w Gdańsku, dewastując przystanek autobusowy oraz samochód osobowy. Trzy osoby uwięzione w pojeździe musiały zostać przewiezione do szpitala.
08.09.2014 12:42
W sobotnie popołudnie strażnicy miejscy z Referatu VI, który mieści się przy ul. Elbląskiej patrolowali okolice Oruni. W czasie służby zauważyli, że u zbiegu ulic Sandomierskiej oraz Traktu św. Wojciecha leży wielki konar, który odłamał się niczym zapałka od stojącego przy ulicy drzewa.
W efekcie odłamania się gałęzi zmiażdżona została wiata przystanku, a chodnik był całkowicie zatarasowany - pośrodku tego wszystkiego tkwiło unieruchomione i uszkodzone auto.
Okazało się, że w samochodzie znajdowały się dwie osoby dorosłe oraz małe dziecko. Funkcjonariusze natychmiast wezwali ratowników medycznych, którzy zajęli się poszkodowanymi. W międzyczasie strażnicy miejscy przeczesywali teren w poszukiwaniu innych poszkodowanych, którzy mogli zostać unieruchomieni przez konary drzew. Szczęśliwie nikt więcej nie został poszkodowany.
W czasie akcji ratowniczej na miejscu pojawiły się dodatkowo dwie karetki pogotowia ratunkowego, które zabrały poszkodowanych do szpitala. Kilka chwil później nadjechały trzy wozy straży pożarnej oraz policyjny patrol. Teren trzeba było zabezpieczyć, aby technicy policyjni mogli zebrać i opisać ślady. Po dwóch godzinach od zarejestrowania zdarzenia strażacy usunęli konar.
To nie pierwszy przypadek w tym roku, gdy dochodzi do zniszczenia samochodu przez upadający konar drzewa. W lutym, pojazd który był zaparkowany przy al. Zwycięstwa został zgnieciony przez upadającą gałąź. Kierujący pojazdem musiał wówczas być hospitalizowany, a auto nie nadawało się do dalszego użytku.
Szanse na uzyskanie odszkodowania od właściciela gruntu, na którym stoi drzewo są niestety niewielkie. Poszkodowani otrzymują pieniądze jedynie w wypadku, gdy właściciel nie dopełnił wszystkich swoich obowiązków związanych z konserwacją np. nie wyciął spróchniałego drzewa. Jeżeli do wypadku doszło w efekcie działania tzw. siły wyższej to otrzymanie jakiegokolwiek zwrotu pieniędzy jest prawie niemożliwe.