Sołowjow udał się na front. Miało dojść do ataku
Władimir Sołowjow przyznał w państwowej telewizji, że udał się na front w Ukrainie. Podczas spotkania z rosyjskimi żołnierzami miało dojść do ataku. - Doszło do przecieku informacji, że będę w tym konkretnym miejscu i zaczęto na nas polować. Podczas naszej rozmowy z żołnierzami zaczęły latać pociski - relacjonował rosyjski propagandzista.
Wiele informacji, które podają rosyjskie media państwowe czy kremlowscy oficjele, prawdopodobnie nie jest prawdziwych. Takie doniesienia mogą być elementem wojny informacyjnej ze strony Federacji Rosyjskiej.
Z relacji, którą Władimir Sołowjow przytoczył na antenie Rossija 1, wynika, że w ostatnich dniach odwiedził jedną z rosyjskich brygad, stacjonującą w okolicach miasta Wuhłedar w obwodzie donieckim.
Sołowjow na froncie w Ukrainie koło Wuhłedaru
- W miejscowości, w której odbyło się nasze spotkanie, rozpoczął się intensywny ostrzał artyleryjski. Ale nic się nie stało, wszystko skończyło się dobrze - stwierdził Sołowjow.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Zaczęły latać pociski"
- Jak się dzisiaj okazało, doszło do przecieku informacji, że będę w tym konkretnym miejscu i zaczęto na nas polować. Podczas naszej rozmowy z żołnierzami zaczęły latać pociski. Chwilę później atak przeprowadził dron. Było ich kilka - dodał rosyjski propagandzista.
Sołowjow dodał, że "w wyniku przeprowadzonej akcji nikt nie został ranny". - Myślę, że nasz kontrwywiad wojskowy dowie się, skąd wróg dowiedział się o naszych ruchach - stwierdził.
Naczelny propagandzista Putina
Sołowjow jest jednym z naczelnych propagandzistów Władimira Putina. Wielokrotnie publicznie formułował skandaliczne tezy. Jego program "60 minut" transmitowany jest wieczorem przez prokremlowską telewizję państwową Rossija 1.
- Programy Sołowiowa są prowadzone w sposób agresywny po to, by przykuwać uwagę rosyjskiego odbiorcy. Za ich pośrednictwem eksponowane są główne tezy rosyjskich narracji propagandowych, wynikającej z bieżącej potrzeby Kremla. Najbardziej odpowiednie z perspektywy Kremla i najbardziej agresywne cytaty zarówno Sołowjowa, jak i jego gości są wykorzystywane później jako baza dla wielu rosyjskich redakcji i powielane w setkach tekstów - tłumaczył w rozmowie z WP dr Michał Marek z Centrum Badań nad Współczesnym Środowiskiem Bezpieczeństwa, autor monografii "Operacja Ukraina" i badacz dezinformacji.
Źródło: Rossija 1/Ukraińska Prawda