"Solna histeria" w Rosji
Od kilku tygodni w Rosji utrzymuje się
wzmożony popyt na sól. Choć nikt nie potrafi powiedzieć, co
rozpętało tę - jak to określa prasa - "solną histerię", doszło do
znacznych podwyżek cen produktu.
Ceny soli kuchennej w samej Moskwie w ciągu niecałych trzech tygodni wzrosły blisko trzykrotnie. W Jekaterynburgu obecnie trzeba za nią płacić nawet sześć razy więcej niż wcześniej. Na prowincji soli w sklepach brakuje, a tę, którą uda się do nich dowieźć, klienci natychmiast wykupują.
Jak pisze tygodnik "Ekspert", niektórzy przyczyn wzrostu cen soli i jej braku w sklepach dopatrują się za granicą - to Ukraina miałaby wstrzymać dostawy w odpowiedzi na styczniowe przykręcenie kurka z gazem. Inni mówią, że to rosyjscy producenci soli walczą z ukraińskim dumpingiem, a jeszcze inni twierdzą, iż podwyżki to efekt spekulacji hurtowników.
Według wydziałów zasobów żywnościowych w urzędach rosyjskich miast, ilość soli jest wystarczająca, a hurtownie nie podnosiły cen i sprzedawały kilogram za około 5 rubli (równowartość ok. 55 groszy). Tymczasem średnia cena w moskiewskich sklepach to 20-30 rubli (2,30-3,50 zł) za 900-gramową paczkę, a w Wołogdzie, gdzie padł rekord cenowy, za opakowanie płacono 80 rubli (ok. 9 złotych).
Zdaniem Interfaksu początkiem zamieszania miała być wiadomość na temat zatrzymania transportu soli na granicy ukraińsko-rosyjskiej. Potem w gazetach niespodziewanie pojawiło się słowo "deficyt", które na Rosjan zadziałało niczym płachta na byka. Mając w pamięci lata kryzysu, natychmiast ruszyli do sklepów, by wykupić też zapas cukru.
"Ekspert" ocenia, że obecny kryzys nie ma jednak przyczyn gospodarczych, ponieważ import soli do Rosji to mniej niż jedna trzecia trafiającego na rynek surowca. Deficyt - według cytowanych przez media ekspertów i urzędników - wywołano sztucznie. Nawet gdyby pojawiły się problemy ze sprowadzeniem soli z Ukrainy - twierdzą oni - natychmiast zwiększono by ilość dostaw z Białorusi i Kazachstanu.
Mieszkańców Rosji te tłumaczenia nie uspokoiły. W Petersburgu w ciągu tygodnia ze sklepowych półek znikł półtoramiesięczny zapas soli. W Czelabińsku po wschodniej stronie Uralu w dwa wolne od pracy dni sprzedano zapas na dwa i pół miesiąca. Jeszcze dalej na wschód, w Niżniewartowsku, półroczny zapas wysprzedano w kilka dni.
Władze lokalne w związku zaistniałą sytuacją na rynku zaapelowały do obywateli o "nieuleganie solnej panice". Duma Państwowa zwróciła się do parlamentarnej komisji ds. bezpieczeństwa oraz komisji ds. polityki ekonomicznej, przedsiębiorczości i turystyki o informacje na temat przyczyn wzrostu cen soli i cukru. W obwodzie permskim na Uralu sprawę bada urząd antymonopolowy, zamierzający określić podstawy podwyżki cen produktów.