Polska"Solidarność Zachodu z walczącymi o wolność jest wciąż potrzebna"

"Solidarność Zachodu z walczącymi o wolność jest wciąż potrzebna"

Solidarność zachodnich społeczeństw z narodami walczącymi o wolność i prawa człowieka jest ciągle potrzebna - podkreślali zgodnie uczestnicy międzynarodowej konferencji "Od Solidarności do wolności". Podczas drugiego dnia obrad wystąpili na niej m.in. b. sekretarz stanu USA Madeleine Albright, szef polskiego MSZ Adam Daniel Rotfeld, a także socjolog i filozof lord Ralf Dahrendorf.

30.08.2005 | aktual.: 30.08.2005 18:43

Wcześniej uczestnicy konferencji zjedli śniadanie z prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim w Pałacu Prezydenckim. Prezydent wzniósł toast za Solidarność - jak mówił - jedną z najważniejszych wartości, która powinna łączyć ludzi dobrej woli na całym świecie.

Bez solidarności demokracja jest zagrożona - oświadczyła podczas konferencji Albright. Według niej, Zachód ma obowiązek wspierać narody walczące o demokrację. Albright zwróciła uwagę, że mimo iż ponad połowa społeczeństw żyje w krajach, gdzie przywódcy są demokratycznie wybierani, demokratyczny świat nie może pozostać bierny.

Wszyscy wiemy, że ideologia wymuszania i nacisków nie umarła wraz z ZSRR - podkreśliła. - Ona żyje w takich krajach, jak Chiny, Zimbabwe, Korea Północna czy Białoruś. Przestrzegła demokratyczne kraje Zachodu przed "samozadowoleniem" i przypomniała, jak trudne i długotrwałe są transformacje ustrojowe.

Albright podała przykład Iraku, gdzie wprowadzenie demokracji napotyka na poważne przeszkody. W tym kontekście zaznaczyła, że "demokracja będzie kwitła, o ile będzie odzwierciedlała charakter narodu".

Według Adama Daniela Rotfelda, wydarzenie z sierpnia 1980 r. w Gdańsku i całej Polsce przypomniały światu, że państwa mają obowiązki nie tylko polityczne, ale również prawne wobec własnych obywateli i własnych społeczeństw.

Jak zaznaczył, obecnie nie ma już pytania "czy", ale "jak" powinna działać społeczność międzynarodowa w obliczu naruszeń praw człowieka. Rotfeld zaznaczył, że przez wiele lat zasada suwerenności była "prawną i polityczną tarczą" chroniącą państwa przed odpowiedzialnością za naruszanie praw i wolności obywatelskich. Dziś - podkreślił - przestrzeganie praw człowieka, nie jest już tylko i wyłączenie wewnętrzną sprawą każdego państwa.

Również lord Ralf Dahrendorf uważa, że u władzy w różnych krajach świata pozostają autorytarne reżimy, co wymaga reakcji demokratycznego świata. Jego zdaniem, we współczesnym świecie znikome jest ryzyko powrotu totalitaryzmów, które były plagą XX wieku i którym kres położyła "Solidarność".

U władzy wciąż jednak bywają dyktatury, a w wielu częściach świata nagminnie łamane są prawa człowieka, a to wymaga od nas reakcji. Należy też ograniczyć nowe autorytarne tendencje w wolnym świecie - powiedział. Dzieło wolności nigdy nie jest zakończone - podkreślił.

Z kolei dziennikarze i publicyści, uczestniczący w sesji "Wizerunek Solidarności w mediach światowych" wspominali, że powstawaniu "S" towarzyszyły uczucia sympatii i obawy.

Zachód patrzył na "S" z kolosalną sympatią, ale i ze strachem. Bano się, że powstanie "S" zdestabilizuje chwiejną równowagę panującą w Europie - wspominał korespondent "Le Soir" i paryskiej "Kultury" Leopold Unger.

Dla piszącego do "Timesa" Neala Aschersona, "S" była nie tylko ruchem, który zapoczątkował zmiany na całym świecie ("w sali BHP zaczął mięknąć beton, z którego zbudowano mur berliński"), ale także ostatnią wielką próbą urzeczywistnienia marzenia XIX- wiecznych socjalistów i intelektualistów chrześcijańskich stworzenia kontroli producentów i pracowników nad samorządnymi przedsiębiorstwami.

Bernard Guetta z "L'Express" przypomniał, że strajkujący cieszyli się sympatią zachodnich mediów. Byliśmy waszymi rzecznikami, zwolennikami waszej sprawy - mówił. Moja generacja, która wyszła z maja 1968 r., zafascynowana trockizmem i maoizmem, uważała sowiecki komunizm za coś ohydnego - podkreślił.

W warszawskiej części konferencji uczestniczył też m.in. Marek Antoni Nowicki, który od pięciu lat pełni funkcję Rzecznika Praw Obywatelskich w Kosowie.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)