"Solidarność" chce zakazu handlu w każdą niedzielę
"Solidarność" znów chce walczyć o całkowity zakaz handlu w każdą niedzielę. W naszym regionie związkowcy próbowali przeforsować takie przepisy 7 lat temu w Łodzi.
29.03.2010 | aktual.: 30.03.2010 10:50
Teraz "S" chce napisać projekt ustawy, która wprowadziłaby ogólnopolski zakaz handlu. Przedsiębiorcy jak zawsze straszą: to doprowadzi do masowych zwolnień.
- Niedziela powinna być dniem wolnym - mówi Waldemar Krenc, szef "S" w Łódzkiem. - To święto. Nie może być tak, że szef zmusza podwładnych, np. kasjerki hipermarketu, do pracy w ostatni dzień tygodnia.
Szef łódzkiej "S" dodaje, że szanuje kompromis zawarty kilka lat temu z przedsiębiorcami, dzięki któremu handel zabroniony jest w 11 dni w roku - m.in. w Wielkanoc i Boże Narodzenie - ale jeśli będzie projekt całkowicie zakazujący handlu, Krenc go podpisze.
A projekt ustawy w tej sprawie pisze Komisja Krajowa NSZZ "S". - Chcemy stworzyć specjalną ustawę do końca roku - zapowiada Alfred Bujara, szef Sekcji Krajowej Pracowników Handlu NSZZ "S". - Potem trafi ona do Sejmu. Jeśli nie przez grupę posłów, to jako projekt obywatelski. Mamy poparcie m.in. stowarzyszeń skupiających właścicieli małych polskich sklepów. Są za tym, by w niedzielę handlowano tylko do godziny 12 - dodaje Bujara.
"S" chce, by na początku zakaz handlu obowiązywał w niedzielę od południa. Później - po weryfikacji kosztów społecznych takiego rozwiązania - zostałby wprowadzony całkowity zakaz handlu w niedzielę.
Ewentualne koszty społeczne to oczywiście zwolnienia, którymi straszą pracodawcy.
Właściciele dużych sieci handlowych uważają, że gdyby pomysł wszedł w życie, w ciągu półrocza pracę straciłoby 60 tys. osób z ponad miliona, które pracują w handlu. Rzecznik Tesco Michał Kubajek mówił nam niedawno, że niedzielny zakaz oznacza zamknięcie sklepów przez 60 dni w roku, a to może zmusić sieć do zwolnień.
Właśnie utraty pracy najbardziej obawia się pani Katarzyna, kasjerka jednego z łódzkich hipermarketów. - Wiadomo, że chciałabym mieć niedziele wolne, ale nie kosztem zwolnienia. To byłby dramat - wzdycha.
Z drugiej strony Joanna, ekspedientka w sklepie z ciuchami w łódzkiej Manufakturze, studzi te obawy: - Większość sieci szuka sprzedawców, pracujemy w małych zespołach, obciążeni ponad miarę. Nie wierzę, by zamknięcie sklepu na jeden dzień spowodowało zwolnienia - mówi dziewczyna.
"S" powołuje się na badania opinii ośrodka Pentor, z których wynika, że tylko 2 proc. Polaków robi zakupy w niedzielę.
W te wyniki wątpi Joanna Karpińska, rzeczniczka łódzkiej Manufaktury: - Niedziela jest w Manufakturze jednym z najlepszych dni w tygodniu - podkreśla.