"Sokół" w lipcu był jak nowy?
Śmigłowiec Sokół, który rozbił się w Tatrach podczas akcji poszukiwania licealistów z Tychów porwanych przez lawinę, przeszedł w ubiegłym roku generalny remont w zakładach producenta, PZL Świdnik.
30.01.2003 20:05
"W lipcu ubiegłego roku opuścił nasze zakłady jak nowy" - powiedział w czwartek rzecznik PZL Świdnik Jan Mazur.
"Ten śmigłowiec wylatał wcześniej 1500 godzin, czyli tyle na ile przewidziana jest żywotność takiej maszyny. Dlatego został poddany naprawie głównej i wszystkie jego elementy zostały skontrolowane, a części zużyte wymienione na nowe lub naprawione. To tak jakby otrzymał nowe życie" - dodał Mazur.
Fabryka w Świdniku nie remontuje silników "Sokołów". Tym zajmuje się ich producent, zakłady w Rzeszowie. "Oba silniki tego śmigłowca miały przepracowane po około 600 godzin, a resurs dla nich, czyli dopuszczalny czas pracy do remontu generalnego, wynosi 1500 godzin" - poinformował Mazur.
Rzecznik odniósł się do informacji, które ukazały się w prasie, że "Sokół", który uległ awarii miał silniki "nie do pary". "To bzdura, że silniki śmigłowca są do pary. Każdy z nich jest autonomiczny, pracuje niezależnie, nie mają żadnych wspólnych punktów. Każdy można wymieniać oddzielnie" - powiedział.
Mazur przypomniał, że dotychczas nie było wypadku "Sokoła" z powodów technicznych. "Nieprawdopodobne jest, aby podczas jednego lotu zawiodły oba silniki. To się dotychczas nigdy nie zdarzyło" - podkreślił.
"Jeśli śmigłowiec był ostatnio w złym stanie technicznym, to pewnie wynikło to z kłopotów finansowych Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. O tym nie mogę nic powiedzieć, bo my od lipca nie mieliśmy z nim do czynienia" - dodał.
Mazur nie chciał wypowiadać się na temat możliwych przyczyn wypadku śmigłowca. (iza)