Sojusznik Berlusconiego nie wie, czy istniały komory gazowe
Jeden z polityków neofaszystowskiej włoskiej partii Fiamma Tricolore (Trójkolorowy Płomień) Luca Romagnoli, który zawarł wstępny sojusz wyborczy z premierem Silvio Berlusconim, wyraził wątpliwość w to, czy istniały komory gazowe. O kolejnej burzy w rządzącej centroprawicy, poszukującej sojuszników wśród ekstremistów, pisze włoska prasa.
W środowym wywiadzie telewizyjnym Romagnoli poinformował o swym spotkaniu z szefem rządu, z którego wynika, że sojusz z jego blokiem wyborczym Dom Wolności będzie niemal pewny. W tym samym wywiadzie wyraził opinię, która wywołała konsternację i oburzenie polityków rządzącej koalicji.
Pytacie mnie, czy kiedykolwiek istniały komory gazowe? Szczerze mówiąc nie mam żadnej możliwości, by to potwierdzić albo zanegować - oświadczył polityk ugrupowania, nawiązującego do symboliki i ideologii ery faszyzmu Benito Mussoliniego.
Najostrzej na te słowa zareagował senator Ligi Północnej Ettore Pietro Pirovano: To interesujące słyszeć deklaracje pana ze skrajnej prawicy, które stoją w doskonałej harmonii z tym, co mówi prezydent Iranu. Co zaś się tyczy komór gazowych, symbolu ludobójstwa nazistowskiego faszyzmu, możemy parę uruchomić i sprawdzić na nim, czy dobrze działają.
Kilka dni wcześniej w atmosferze polemik i protestów premier Berlusconi zawarł porozumienie wyborcze z małą skrajnie prawicową partią Alternatywa Socjalna, założoną przez wnuczkę Mussoliniego - Alessandrę. Do partii tej należą neofaszyści, którzy wyrażają chęć wyrzucenia z Włoch wszystkich imigrantów, w których, jak podkreślają, widzą zagrożenie dla "białej rasy".
Pod naciskiem krytyki ze strony koalicjantów Berlusconi wyraził nadzieję, że na listach Alternatywy nie znajdą się kandydaci o skrajnych poglądach. Mussolini argumentowała, że to ona zdecyduje, jakich polityków zgłosi na listy wyborcze. Sama też postanowiła nie kandydować do parlamentu, choć Berlusconi bardzo ją na to namawia.
Sylwia Wysocka