"Sojusz wykazał się pewną arogancją, za którą teraz płacimy"
Sojusz wykazał się pewną arogancją, za którą teraz płacimy, tym, że wydawało się niektórym politykom (podkreślam: niektórym), że po rządach Unii Wolności i AWS my będziemy rozliczać, my będziemy prowadzić pewne sprawy, przywracając normalność. I to poszło za daleko, po prostu to poszło za daleko - powiedział Grzegorz Pietruczuk, przewodniczący Federacji Młodych Socjaldemokratów w "Sygnałach Dnia"
25.01.2005 | aktual.: 25.01.2005 12:56
Sygnały Dnia - Pan Grzegorz Pietruczuk, przewodniczący Federacji Młodych Socjaldemokratów w naszym studiu. Dzień dobry.
Grzegorz Pietruczuk — Dzień dobry panom, dzień dobry państwu.
Sygnały Dnia — A przy naszym telefonie pan Grzegorz Napieralski, wiceprzewodniczący Sojuszu Lewicy Demokratycznej.
Grzegorz Napieralski — Dzień dobry panu, dzień dobry państwu.
Sygnały Dnia — Pamiętają być może panowie z roku 2001, po zwycięstwie wyborczym Sojuszu Lewicy Demokratycznej, że pojawiło się takie zdanie, stosowano taką metodę, że nam można więcej, nam, zwycięzcom, i to taki zwycięzcom zdecydowanym. Czy to przypadkiem nie jest konsekwencja tego hasła, tego zdania, to, co wydarzyło się w Starachowicach? Pan Grzegorz Pietruczuk.
Grzegorz Pietruczuk — Znaczy w pewnym sensie być może tak, ponieważ Sojusz wykazał się pewną arogancją, za którą teraz płacimy, tym, że wydawało się niektórym politykom (podkreślam: niektórym), że po rządach Unii Wolności i AWS my będziemy rozliczać, my będziemy prowadzić pewne sprawy, przywracając normalność. I to poszło za daleko, po prostu to poszło za daleko. Sojusz jakby z tego się wyleczył. Jest partią po bardzo dużych przejściach, po bardzo dużych ranach, ale jest partią, która wewnętrznie już zaczyna być odnowiona, zupełnie zmienia się obraz Sojuszu Lewicy Demokratycznej, zaczęła to być inna partia. I te błędy, które były popełnione, wyciągnęliśmy z nich wnioski. Te wnioski są wyciągane na bieżąco i to świadczy o zmianie też polityki Sojuszu i tego, że tak naprawdę Sojusz zrobił dużo dobrego. Przy tej dużej ilości dobrego zdarzyło się ileś wpadek, między innymi to jest jedna z nich.
Sygnały Dnia — Pan Grzegorz Napieralski.
Grzegorz Napieralski — To prawda, jest w różnych miejscach w Polsce arogancja władzy wśród niektórych działaczy SLD, ona była bardzo mocno widoczna. To, co my krytykowaliśmy właśnie w rządach Akcji Wyborczej Solidarność i Unii Wolności, niestety, w naszych szeregach również się pojawiło. No i dzisiaj, myślę, wyciągnąć trzeba wniosek taki, że to jest wniosek dla każdej partii politycznej dzisiaj, nie tylko dla SLD czy nie tylko dla Unii Wolności, czy dawnej AWS. To jest taki właśnie, jakie mechanizmy w partiach wprowadzić, aby podobne sytuacje się nie zdarzyły, aby podobni ludzie nie dochodzili do głosu, którzy traktują władzę instrumentalnie, a bycie w partii politycznej tylko dla załatwienia własnych partykularnych interesów. I tak, żeby właśnie partię polityczną, a szczególnie państwo, bo przecież te partie sprawują władzę, obronić od takich zachowań. W każdej partii takie zachowania, niestety, się zdarzają i my też, niestety, odczuliśmy to na własnej skórze. I wyciągamy z tego wnioski.
Sygnały Dnia: — Pan mówił o tym, że politycy czy z lewicy, czy z prawicy często bywają uwikłani w pewne sprawy, które są gdzieś na pograniczu prawa lub wręcz niezgodne z prawem. A czy ten wyrok sądu kieleckiego przypadkiem nie jest przestrogą, przestrogą wobec osób publicznych, że będziecie karani ostrzej od tzw. normalnych obywateli?
Grzegorz Napieralski:. — Panie redaktorze, każdy wyrok dla każdej osoby w Polsce, dla polityka czy nie dla polityka, dla osoby przeciętnej, która mieszka normalnie, a popełni błąd w swoim życiu, jest przestrogą dla innych, czy to będzie ciężkie przestępstwo, czy też inne przestępstwo. I każdy wyrok, który kończy cały proces dowodzenia tego przestępstwa, powinien być przestrogą dla obywateli naszego kraju. Natomiast nim zapadnie ostateczny wyrok, powinniśmy się nauczyć pewnej takiej wstrzemięźliwości wypowiedzi, komentowania bez względu, wobec kogo taki proces się toczy, czy to jest osoba publiczna, czy to nie jest osoba publiczna. Bo Polacy mają taką tendencję i to jest bardzo niedobre, na przykład w zachodnich demokracjach rzadko to się zdarza, mamy taką tendencję jakby skazywania osoby jeszcze nim tak naprawdę ona zdąży się obronić, przedstawić wszystkie dowody, nim zapadnie wyrok tak naprawdę ostateczny. A naprawdę ludzką rzeczą jest się mylić, a czasami naprawdę też i w sądach, i w innych
instytucjach ludzie popełniają błędy, ale potem to jest jakby naprawiane.