ŚwiatSodoma XXI wieku

Sodoma XXI wieku

Sin City jest połączeniem wszystkiego, co najlepsze w czarnym kryminale.

06.06.2005 | aktual.: 06.06.2005 09:35

To pierwszy film, który został uznany za kultowy, zanim zaczęto go realizować. To pierwsza czarno-biała ekranizacja komiksu, która zajęła pierwsze miejsce w box office: film "Sin City" zarobił w pierwszy weekend rozpowszechniania 28 mln dolarów. To pierwszy film, w którym największe gwiazdy Hollywood grają na pustym planie, na tle wielkich zielonych plansz. Można by mnożyć określenia "pierwszy" w stosunku do filmu Roberta Rodrigueza. Wystarczy stwierdzić, że jest pierwszy nawet w tak zabawnej kategorii jak special guest director. Pod tym określeniem kryje się Quentin Tarantino, mistrz Roberta Rodrigueza. Tarantino wyreżyserował w filmie przyjaciela tylko jedną scenę.

"Sin City" ("Miasto grzechu") Franka Millera i Roberta Rodrigueza jest połączeniem wszystkiego, co najlepsze w tzw. czarnym kryminale. Czerpie garściami z książkowego czarnego kryminału spod znaku jego największych mistrzów Dashiella Hammetta (m.in. "Sokół maltański") i Raymonda Chandlera (m.in. "Długie pożegnanie" i "Żegnaj, laleczko"). Korzysta z czarnego kryminału filmowego lat 40.

XX wieku: z takich mistrzów jak Howard Hawks (m.in. "Wielki sen") i Delmer Daves (m.in. "Mroczne przejście") - w obu w głównej roli wystąpił Humphrey Bogart. Odwołuje się do europejskiego czarnego kryminału filmowego spod znaku mistrza Jean-Pierre'a Melville'a z lat 60. i 70. (m.in. "Samuraj" i "W kręgu zła") - w obu w głównej roli wystąpił Alain Delon. Czerpie z najbardziej mrocznej odmiany science fiction spod znaku "Matriksa" braci Wachowskich, "Mrocznego miasta" Aleksa Proyasa czy "Gattaca - szok przyszłości" Andrew Niccola. Odwołuje się do dwóch najlepszych obrazów Quentina Tarantino - "Wściekłe psy" i "Pulp Fiction". Nie trzeba dodawać, że Rodriguez składa też hołd swojej głównej gwieździe, Bruce'owi Willisowi, czyli jego rolom w "12 małpach", "Ostatnim skaucie" czy "Szklanej pułapce".

Kardynał kanibal

Filmowe "Sin City" jest dokładnym odwzorowaniem - niemal kadr po kadrze - komiksowego pierwowzoru Franka Millera (jest on współreżyserem filmu). Komiksowy oryginał Millera to trzy opowieści o wielkim złu, moralnej degrengoladzie, korupcji, rozpuście, hazardzie, ale też o honorze, lojalności i prawdziwej miłości. Miastem grzechu rządzą dwaj bracia Roark: senator i kardynał. Są wcieleniem absolutnego zła, bo posiadana przez nich absolutna władza absolutnie ich zdeprawowała. W otoczeniu Roarków pedofilia i kanibalizm to coś naturalnego. W takim świecie pojawiają się ludzie okrutni i zdeprawowani, ofiary miłosnych zawodów, skorumpowani policjanci i samotni mściciele desperacko broniący prawa i honoru.

Rodriguez i Miller opowiadają trzy dziejące się równolegle i przeplatające się historie (jak w "Pulp Fiction" Quentina Tarantino czy "Amores Perros" Alejandro Gonzáleza Inárritu). Jedna historia dotyczy losów Marva (Mickey Rourke) - prawdziwego twardziela, którego zafascynowała prostytutka Goldie (Jaime King). Spędza z nią noc, a rano okazuje się, że dziewczyna nie żyje. Marv desperacko szuka zabójcy, by się zemścić za śmierć dziewczyny. Druga opowieść dotyczy Dwighta (Clive Owen) - prywatnego detektywa, który wpada w kłopoty równie często jak Philip Marlow u Raymonda Chandlera. Dwight najpierw się stacza, a potem odradza. Trzecia historia jest opowieścią o Johnie Hartiganie (Bruce Willis) - bodaj jedynym uczciwym policjancie w Basin City (mieście grzechu), ratującego z rąk pedofila Roarka jedenastoletnią dziewczynkę, która potem stała się tancerką Nancy Callahan (Jessica Alba).

Przeciw niedowiarkom

Gdy w 1991 r. Frank Miller opublikował w amerykańskim magazynie komiksowym "Dark Horse Presents" pierwszy odcinek historii "Sin City", natychmiast obwołano ją kultową. Mówiono o wielkim odrodzeniu czarnego kryminału. Czarno-biała opowieść o twardzielu Marvie, który rozbija w drzazgi pół miasta, by znaleźć i ukarać winnych śmierci dziewczyny, okazała się strzałem w dziesiątkę.

Miller nie był człowiekiem znikąd, bo kilka lat wcześniej słynnym albumem "Powrót Mrocznego Rycerza" wzniósł amerykański komiks na wyżyny sztuki. Potem przeżył krótki i nieudany romans z Hollywood: napisał scenariusze do drugiej i trzeciej części "Robocopa". Miller traktował "Sin City" jako małą, prywatną zabawkę, która miała udowodnić niedowiarkom, że obrazkami można opowiadać fascynujące historie. Filmowa adaptacja "Sin City" w pełni to potwierdza.

Kamil Śmiałkowski

Źródło artykułu:Wprost
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)