Socha: 2006 rok powinien być rokiem prywatyzacji giełdy
2006 rok powinien być rokiem bardzo
intensywnej prywatyzacji warszawskiej Giełdy Papierów
Wartościowych i nie później niż w 2006 roku prywatyzacja ta
powinna być zakończona - uważa minister skarbu Jacek Socha.
21.03.2005 | aktual.: 21.03.2005 10:40
Przygotujemy koncepcję, wybierzemy doradcę prywatyzacyjnego i w końcówce tego roku lub na początku przyszłego następny rząd będzie musiał podjąć decyzję - powiedział Socha w poniedziałek w radiu PIN.
Socha zapowiedział, że doradca będzie wybrany w tym tygodniu.
Trzeba mu dać dwa-trzy miesiące na przygotowanie koncepcji prywatyzacji - dodał.
W opinii ministra, w Europie Środkowej w najbliższym czasie będą następowały istotne zmiany i przeobrażenia rynków kapitałowych. Prywatyzacja warszawskiej giełdy jest niezbędna, by w nich aktywnie uczestniczyć.
Według Sochy, inwestorem strategicznym warszawskiej giełdy powinna zostać znacząca giełda. Jak powiedział, mógłby nim zostać m.in. Euronext, giełda londyńska, niemiecka czy sztokholmska.
Będę też chciał, by były prowadzone rozmowy z giełdami w USA, być może w grę wchodzi też układ giełd regionu Europy Środkowej. Austriacy kupili w tej chwili Budapeszt, trzeba popatrzeć, czy tu nie jest nam po drodze. Wszystkie warianty muszą być brane pod uwagę - powiedział minister.
Socha poinformował, że nie ma jeszcze decyzji, czy w pierwszej połowie tego roku dojdzie do prywatyzacji Grupy Lotos czy Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa.
"Trzeba zobaczyć, jaka będzie sytuacja rynkowa w czerwcu, czy będzie możliwość robienia równolegle dwóch dużych prywatyzacji. Ja będę chciał raczej unikać takiej sytuacji" - powiedział.
Dodał, że w tej chwili nie zostały jeszcze złożone prospekty spółek do Komisji Papierów Wartościowych i Giełd.
Zobaczymy, jak komisja się ustosunkuje do tych dokumentów i dopiero w kwietniu będzie wiadomo, jak wygląda przygotowanie spółek do wejścia na rynek - poinformował.
Dodał, że ostateczne decyzje co do struktury własności firm będą podejmowały kolejne rządy, ponieważ w obu przypadkach resort chce pozostawić w rękach skarbu państwa powyżej 50 proc.