PolskaSobowtór Kubicy rozdał już setki autografów

Sobowtór Kubicy rozdał już setki autografów

Uwaga łódzcy kierowcy! Nie dziwcie się, gdy wyprzedzi was na ulicy samochód z... Robertem Kubicą za kierownicą. To urodzony w Pabianicach Marcin Maszewski - jego sobowtór. Jest łudząco podobny do polskiej gwiazdy Formuły 1 i też rozdał już setki autografów.

Sobowtór Kubicy rozdał już setki autografów

02.05.2008 | aktual.: 02.05.2008 11:21

Marcin Miszewski kilka dni temu niczym Robert Kubica szalał na torze kartingowym w Rzgowie. W wyścigowym bolidzie z zawrotną prędkością 40 km/h gnał po 240-metrowym torze. Marcina, oprócz fizycznego podobieństwa, np. kształtu twarzy, fryzury i sylwetki, łączy z Robertem to, że obaj są zawodowymi sportowcami.

Kubica, wiadomo, ściga się bolidami, a Miszewski, to tenisista stołowy. Trzykrotnie zdobył tytuł mistrza woj. łódzkiego (w klasie seniorów), w 1998 zajął drugie miejsce na Międzynarodowych Mistrzostwach Polski, a w 2001 został młodzieżowym wicemistrzem Polski.

Marcin Miszewski vel Robert Kubica, w okolice Łodzi, a konkretnie do Pabianic i pobliskich Świątnik, zagląda kilka razy do roku, bo tu mieszkają jego rodzice, rodzeństwo i znajomi. Przez dziewięć lat trenował w klubie PKT Pabianice, potem w SKS 40 Warszawa. Od czterech lat mieszka i gra w Niemczech - najpierw w TTC Altena, a obecnie w ASV Grunwettersbach.

Do prawdziwego toru wyścigowego Hockenheim mam tylko 40 km, ale prawdę mówiąc, nigdy tam nie byłem, bo bardziej interesuje mnie piłka nożna - śmieje się sobowtór Kubicy. Oczywiście jestem fanem Roberta. I jako sportowiec, i jako Polak. Mam niezłą frajdę, gdy ktoś myli mnie z prawdziwym mistrzem, prosi o autograf albo chce, żebym pozował z nim do zdjęć.

Kierowca, a piwo pije!

Marcin Miszewski wielokrotnie musiał tłumaczyć rozemocjonowanym przechodniom, że jest... Marcinem Miszewskim, a nie Robertem Kubicą. Mimo to wiele osób nadal twierdzi, że ściskało dłoń prawdziwego mistrza, a jego autograf przechowuje jak bezcenny skarb.

W zeszłym roku w Kościerzynie pracowałem na obozie sportowym jako trener - wspomina pabianiczanin. - Siedziałem w stołówce, gdy do środka weszła grupa nastolatków. Na mój widok stanęli jak wryci, pokazywali mnie palcami, chichotali i tak przez kilka minut. Wreszcie zaczęli skandować "Robert Kubica, Robert Kubica!". Ogarnął ich amok. Dopadli do mnie i zaczęli prosić o autografy. Tłumaczyłem, że jestem tylko do niego podobny, ale mi... nie uwierzyli!

Przez kilka następnych dni ekipa nastolatków chodziła za Marcinem krok w krok. Byli zaskoczeni, że "Kubica" nie jeździ wypasionym bmw tylko niebieskim audi A3 i nie nosi kombinezonu wyścigowego tylko zwykłą koszulkę polo.

Mimo narastających wątpliwości co do tożsamości obiektu ich westchnień, lekko zadurzone dziewczyny... namalowały mu kilka laurek.

Robert, gdzie masz czapkę BMW?- krzyczał na widok Marcina jeden z chłopców.

Kiedy wieczorem spotkali mnie w pubie, gdy siedziałem ze znajomymi przy piwie, byli oburzeni- śmieje się tenisista. Krzyczeli "jak to, kierowca, a piwo pije!"

Podobno producenci popularnego show "Taniec z gwiazdami" kilkakrotnie zapraszali prawdziwego Roberta Kubicę do programu. Bezskutecznie.

Gdybym ja dostał taką propozycję, nie odmówiłbym - zapewnia sobowtór mistrza. Miałbym wreszcie okazję nauczyć się dobrze tańczyć, a gdyby moją nauczycielką była Edyta Herbuś albo Aneta Piotrowska, to byłoby już całkiem miło...

Agnieszka Gospodarczyk

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)