Śniegu było za dużo
"Słowo Polskie Gazeta Wrocławska" publikuje
rozmowę z prof. inż. Kazimierzem Rykalukiem, kierownikiem Zakładu
Konstrukcji Metalowych Wydziału Budownictwa Lądowego i Wodnego
Politechniki Wrocławskiej
30.01.2006 | aktual.: 30.01.2006 07:00
- Według wstępnych ustaleń komisji powołanej przez ministra budownictwa na dachu hali Międzynarodowych Targów Katowickich była 50-centymetrowa warstwa luźnego i zmrożonego śniegu. Czy Pana zdaniem to mogło być powodem sobotniej tragedii?
- To mogła być przyczyna katastrofy. Według normy, z czasów gdy była projektowana ta hala, konstrukcja musiała wytrzymać 29 centymetrową warstwę śniegu. I to luźnego, czyli lżejszego niż śnieg zmrożony. Cała ta czapa śniegowa ważyła prawdopodobnie znacznie więcej niż zakładał konstruktor. A dziś normy są już ostrzejsze.
- Katowicką konstrukcję zamówiono i zaprojektowano w Hiszpanii. Głośna jest hipoteza, że Hiszpanie nie przewidzieli polskich śniegów i temperatur.
- Hiszpanie mogli o tym nie wiedzieć, ale nasze służby nie powinny dopuścić do postawienia hali o zbyt lekkiej konstrukcji. Pamiętam, że w latach 70. sprowadzono z Włoch kilka lekkich konstrukcji, z którymi były problemy w Siemiatyczach i Leżajsku. Na południu po prostu nie ma takiego śniegu i nie trzeba go uwzględniać. Ale nie mogę powiedzieć, że tym razem mieliśmy do czynienia z podobnym błędem. Bo nie widziałem projektu tej hali. Jednak nawet jeśli była zaprojektowana prawidłowo, to śniegu na dachu i tak było za dużo.
- Niemieccy eksperci, którzy komentowali tę tragedię dla swoich stacji telewizyjnych, zwrócili uwagę na dużą różnicę temperatur: ciepło wewnątrz, a na zewnątrz silny mróz.
- Taka różnica temperatur mogła dodatkowo osłabić konstrukcję. W górnych warstwach dachu stal przy ujemnych temperaturach staje się krucha. A w dolnych się rozciąga. Nie wiem, czy konstruktor to uwzględnił.
- Według naszych informacji hala w Katowicach była po raz pierwszy w tym roku ogrzewana. Czy mogło to mieć jakiś wpływ na katastrofę?
- Oczywiście, że mogło. Spodnia warstwa śniegu, który rozmarzał na dachu, mogła zacząć topnieć. Być może woda nie miała jak stamtąd spływać. Śnieg mógł pozatykać odpływy. W takim przypadku woda tworzyłaby lokalne jeziora. I obciążenia byłyby nierównomierne. Pod takimi jeziorami nacisk byłby znacznie większy. A wszystkie konstrukcje projektuje się przy założeniu równomiernego obciążenia. Wpływ mogło mieć także to, że na Górnym Śląsku często dochodzi do wstrząsów wywołanych przez górnictwo. One mogły dodatkowo osłabić konstrukcję hali. Wszystkie te czynniki mogły przyczynić się do tragedii.