Śnieg i gołoledź sparaliżowały transport
Śnieg i zamarzające deszcze paraliżują Francję. Zamknięto liczne drogi i autostrady, na niektórych zakazano ruchu ciężarówek. Pociągi mają wielogodzinne opóźnienia.
W 81 francuskich departamentach (jest ich ogółem 100) ogłoszono "pomarańczowy", czyli najwyższy stopień zimowego alertu. W wielu gminach szkoły i obiekty sportowe zamieniono na noclegownie dla unieruchomionych na szosie kierowców i pasażerów. Powodem przerwania ruchu kołowego często są ciężarówki, po poślizgu zagradzające szosę.
Przez większą część piątku pociągi z Paryża do Bretanii zatrzymywały się w połowie drogi, unieruchomione oblodzeniem przewodów elektrycznych. Na dworcu w Le Mans tłoczyło się przez wiele godzin ponad 1200 pasażerów. Po wznowieniu ruchu francuskie koleje (SNCF), stwierdzając, że nie są w stanie dowieźć wszystkich do celu, wzywały, by podróż przesunąć o kilka dni.
W miastach jazdę i poruszanie się utrudniają zamarzające deszcze, padające na przemian ze śniegiem. Choć merostwo Paryża przypomina właścicielom i administratorom budynków o obowiązku oczyszczania chodników, wiele trotuarów to wciąż ślizgawki.
Największym problemem jest jednak opieka nad bezdomnymi. Trzeba ich znaleźć a następnie przekonać, by zechcieli pojechać do schroniska. Dotychczas zamarzły we Francji cztery osoby. Wśród ofiar jest co najmniej jeden Polak - bezdomny z Lyonu.
Ludwik Lewin