Smutne zwierzenia byłej pierwszej damy
Pozostawiona samej sobie w trosce o dom i dzieci, pomijana przy podejmowaniu życiowych decyzji, samotna w małżeństwie - Danuta Wałęsa w swej szczerej autobiografii "Marzenia i tajemnice" nie kryje żalu do swego słynnego męża. Ale, gdy o zwierzenia dawnej pierwszej damy "Fakt" spytał przyjaciela domu Wałęsów, ten zdawał się traktować je jak przesadę.
- Dla mnie to przykładowe małżeństwo - zapewnia Jerzy Borowczak (54 l.), przyjaciel rodziny Wałęsów. I wbrew pełnym bólu wynurzeniom żony historycznego przywódcy "Solidarności" nie zauważa rys na ich związku. Czy jego słowa to dowód na siłę męskiej solidarności, czy też cienie na wspólnym życiu Lecha (68 l.) i Danuty (62 l.) były do tej pory tak mocno skrywane?
– Jak każda żona, kiedy mąż jest poza domem, nie jest z tego zadowolona. Bo wtedy wszystkie obowiązki spadają na kobietę – tak Jerzy Borowczak, poseł PO, a w 1980 r. jeden z przywódców strajku w Stoczni Gdańskiej, komentuje gorycz Danuty Wałęsy. I zaraz zaznacza, że w swoim własnym małżeństwie przeżywał to samo. – Kiedy moje dzieci były małe, żona narzekała, że po co mi posłowanie, że lepiej jak byłbym na miejscu, bo wszystkie kłopoty spadają na nią. Potrafię więc zrozumieć Danutę Wałęsową – opowiada poseł.
Lecha Wałęsę, z którym przyjaźni się od czasów pierwszej „Solidarności", uważa jednak za typ męża potulnego jak baranek. – Lech jest pantoflarzem, więc może łatwiej było mu słuchać tych wszystkich opinii, że nie pomaga, że go nie ma w domu, że Danuta jest wiecznie sama. I mógł tylko przytakiwać: tak, tak kochanie – twierdzi Jerzy Borowczak. – A jak teraz gdzieś wyjeżdża, to Danusia nawet to lubi. Mówi, że marudzi w domu. Pani prezydentowa jak każda żona tęskni, ale to wszystko dzieje się za jej przyzwoleniem – zapewnia poseł.
Polecamy w wydaniu internetowym fakt.pl:
Joanna Mucha. Autem za pół miliona po tekę ministra