Smutek we Francji po śmierci Reagana, "wielkiego męża stanu"
Prezydent Francji Jacques Chirac i premier
tego kraju Jean-Pierre Raffarin pospieszyli z wyrazami żalu i
hołdu w związku ze śmiercią byłego prezydenta USA Ronalda Reagana,
który zmarł w sobotę w wieku 93 lat w swym domu w Los Angeles.
06.06.2004 | aktual.: 06.06.2004 12:12
Wieść o zgonie Reagana Chirac "przyjął ze smutkiem i wzruszeniem", "oddając cześć pamięci wielkiego męża stanu, który siłą swych przekonań i swego zaangażowania na rzecz demokracji wywarł głęboki wpływ na przebieg historii" - podano w komunikacie Pałacu Elizejskiego, opublikowanym w nocy z soboty na niedzielę.
Szef państwa francuskiego, który bezpośrednio przed nadejściem smutnej wiadomości z Ameryki podejmował na przyjęciu w Paryżu obecnego prezydenta USA George'a W. Busha, wyraził jednocześnie "swe współczucie narodowi amerykańskiemu, z powodu olbrzymiej straty" poniesionej w związku ze śmiercią 40. prezydenta Stanów Zjednoczonych.
Z kolei premier Francji Raffarin, wyrażając swój "głęboki żal" z powodu śmierci Reagana podkreślił, że ten "wielki mąż stanu" dzięki swej_ "bogatej i żarliwej osobowości", dzięki _"swemu zdecydowanemu działaniu na rzecz unowocześnienia Stanów Zjednoczonych i głębokiemu zaangażowaniu w sferze międzynarodowej wywarł głęboki wpływ na kształt Ameryki i na przemiany stosunków międzynarodowych, otwierając drogę ku nowej równowadze w skali globalnej".
Nawiązując do obchodów 60. rocznicy lądowania aliantów w Normandii, na które przybył do Francji Bush i kilkunastu innych szefów państw i rządów, Raffarin przypomniał, że w 1984 roku w podobnych uroczystościach rocznicowych w Normandii uczestniczył ówczesny prezydent USA Ronald Reagan, "czcząc męstwo setek tysięcy żołnierzy alianckich, przybyłych w celu wyzwolenia Francji i Europy spod barbarzyństwa nazistowskiego".