Smutek polskiego kapitalizmu
W cieniu wielkich afer korupcyjnych, na progu integracji z Unią Europejską odsłania się społeczna słabość, a może nawet klęska naszego kapitalizmu. Bo choć gospodarczy absurd socjalizmu mamy już za sobą, to hasło kapitalizm budzi dziś w Polakach kpinę, wściekłość bądź zrezygnowanie - pisze na łamach "Rz" Sławomir Sowiński z Instytutu Politologii Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.
16.08.2003 | aktual.: 16.08.2003 08:29
Według Sowińskiego, wielu z nas coraz bardziej boi się prywatyzacji, i zagranicznych inwestycji, a biznesmenów, zarówno rodzimych, jak i obcych coraz częściej mamy za cynicznych Hochsztaplerów. Nie umiemy jeszcze gospodarować swoim czasem, umiejętnościami i zawodową przyszłością. Sukces ciągle jeszcze budzi w Polsce wstyd, zażenowanie lub zazdrość, a antyrynkowy populizm jest w czternastym roku wolnej Rzeczpospolitej jednym z najskuteczniejszych sposobów zbijania kapitału politycznego.
W ocenie Sowińskiego, przyczyny tej sytuacji są zapewne złożone i sporo już o nich powiedziano. Rzadko jednak zwraca się uwagę, że słabość polskiego kapitalizmu ma także wymiar społeczno-kulturowy. "Wolny rynek nie zaowocował bowiem w Polsce kupieckim etosem, który - zarówno warszawskich biznesmenów, jak i bezrobotnych spod Piły - słaniałby do optymizmu, aktywności i wytrwałej, uczciwej pracy. Na poziomie codziennej obyczajowości, społecznych mitów i potocznego języka nie wypracowaliśmy w sobie przekonań promujących w nas samych gospodarczą zaradność, inicjatywę i uczciwość" - podkreślił.