Smog nad Warszawą
Dym z płonących na Ukrainie lasów i torfowisk, który we wtorek dotarł nad Lublin, a w środę nad Warszawę, nie jest groźny dla zdrowia. Badania wykonane przez inspektorat ochrony środowiska Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego nie wykazały przekroczenia jakichkolwiek norm czystości.
04.09.2002 13:00
Z badań prowadzonych przez Lubelską Stację Sanitarno-Epidemiologiczną wynika, iż nieznacznie wzrosło stężenie dwutlenku siarki w powietrzu. Więcej jest pyłu - ale nadal są to ilości mniejsze niż np. w zimie podczas sezonu grzewczego.
Pożary na Ukrainie nie zagrażają też lasom na Lubelszczyźnie. Wczoraj tereny przygraniczne patrolował samolot regionalnej dyrekcji Lasów Państwowych. Cały czas prowadzony jest monitoring lasów.
W okolicach Hrubieszowa, położonego niedaleko Kamienia Kaszerskiego, gdzie płonie podobno 160 hektarów lasu, zadymienie jest niewielkie, wyraźnie można wyczuć natomiast swąd spalenizny - informują pracownicy miejscowego starostwa.
Według rzecznika Państwowej Straży Pożarnej Witolda Maziarza, wszystko wskazuje na to, że znajdujący się nad Warszawą smog jest konsekwencją przesuwającej się powoli chmury dymu z Ukrainy.
Witold Maziarz zapewnił IAR, że smog nie stanowi zagrożenia dla ludzi i nie powoduje problemów z oddychaniem. Urządzenia pomiarowe na Lubelszczyźnie nie wykazały, by w powietrzu przekroczone zostały jakiekolwiek normy czystości, co oznacza, że smog jest konsekwencją pożaru drewna lub torfu - poinformował rzecznik.
W związku z pożarem na Ukrainie we wtorek w stan najwyższej gotowości postawiono centrum zarządzania kryzysowego przy wojewodzie lubelskim. Strona ukraińska nie potwierdziła dotąd informacji o pożarze, jednak - zdaniem Witolda Maziarza - ogień może występować co najmniej kilkanaście lub kilkadziesiąt kilometrów od granicy z Polską. (ej)