Śmigłowiec Sikorsky rozbił się pod Faludżą
Amerykański śmigłowiec, ostrzelany z ziemi, lądował awaryjnie w rejonie na zachód od Bagdadu w Iraku. Trzej członkowie załogi zostali ranni - poinformowały siły USA.
Według wcześniejszych informacji, przekazanych przez ppłk. Brennana Byrne'a z korpusu piechoty morskiej USA, w pobliżu Faludży zestrzelony został pociskiem rakietowym śmigłowiec MH-53 Sikorsky, a nie śmigłowiec Apache, jak pierwotnie podawano.
Byrne dodał, że zestrzelona maszyna nie należała do sił piechoty morskiej, lecz do amerykańskiej agencji rządowej, której nazwy nie wymienił. Nie dysponował informacjami o losie załogi.
Wrak maszyny spłonął na ziemi w pobliżu wioski Zawbaa w odległości 20 km od Faludży, gdy wysadzili go w powietrze przybyli na miejsce żołnierze USA, którzy nie chcieli, aby dostał się w ręce Irakijczyków.
Dziennikarz agencji AP widział maszynę płonącą na polu w pobliżu Faludży.
MH-53 Sikorsky należy do śmigłowców ciężkich, o udźwigu 21 ton. Może przewozić do 55 ludzi.
W niedzielę w tym samym rejonie został strącony amerykański Apache. Dwóch członków załogi zginęło.
W sumie - jak wynika z danych AFP - od początku inwazji na Irak w marcu zeszłego roku dziesięć śmigłowców wojsk koalicji zostało zestrzelonych przez irackich bojowników.