PolskaŚmietnik jako obiekt sakralny

Śmietnik jako obiekt sakralny

Pani Łucja Kraczkowska, matka posła Maksa Kraczkowskiego z PiS, od dziewięciu lat prowadzi na warszawskiej Starówce delikatesy "Maksim". Od czasu jednak, gdy prezydentem stolicy została Hanna Gronkiewicz-Waltz, a wybory parlamentarne wygrała PO, sklep nagle zaczął przeszkadzać miejskim urzędnikom. Ich zdaniem, lokal znajduje się za blisko obiektów sakralnych, do których zaliczono między innymi... śmietnik pobliskiego klasztoru.

03.06.2008 | aktual.: 03.06.2008 13:30

Usytuowane przy ulicy Piwnej delikatesy "Maksim" istnieją od 1999 r. i do niedawna nikomu nie wadziły. W sklepie zaopatrują się głównie mieszkańcy Starówki, ale także zagraniczni turyści, którzy jeszcze rok temu nabywali tu na pamiątkę z Polski tradycyjne polskie alkohole, a więc drogą wódkę i miody pitne. Dziś jednak – by przywieźć znajomym z kraju alkoholowy prezent – obcokrajowcy muszą minąć delikatesy „Maksim” i zostawić pieniądze w sklepie znajdującym się 200 m dalej. Powód? Po ośmiu latach funkcjonowania delikatesów miasto uznało, że sklep pani Kraczkowskiej nie spełnia wymogów stawianych przez prawo.

Pierwsze niepokojące sygnały dało się zauważyć w trakcie zwycięskich dla PO wyborów samorządowych w 2006 r. Straż miejska zaczęła raptem intensywnie kontrolować lokal pani Kraczkowskiej, a to domagając się zdjęcia plakatów wyborczych PiS, które wisiały wewnątrz delikatesów, a to zwracając uwagę, że stojąca w środku reklama Coca-Coli utrudnia wejście do sklepu. We wrześniu 2007 r. Lucja Kraczkowska wystąpiła do miasta o przedłużenie o kolejne dwa lata zezwolenia na sprzedaż wysokoprocentowych alkoholi. Do tej pory zezwolenie to przedłużane było automatycznie, ale tym razem urzędnicy podeszli do tematu z wyjątkową gorliwością. Na początku – 5 października i 14 listopada – przeprowadzono "postępowanie dowodowe", "oględziny placówki" oraz „pomiary”, które miały wykazać, czy delikatesy znajdują się w przepisowej odległości od "obiektów kultu religijnego", czyli kościoła św. Marcina i klasztoru ss. Franciszkanek. Choć za każdym razem wyniki pomiarów były inne, wniosek z oględzin był ten sam: sklep "Maksim"
znajduje się zbyt blisko klasztoru.

Panie z Wydziału Działalności Gospodarczej i Zezwoleń tłumaczyły swoją wyjątkową skrupulatność uchwałą z 2006 r., zakazującą sprzedaży mocnego alkoholu w odległości mniejszej niż 50 metrów od "obiektu kultu religijnego". Według urzędniczek, do kategorii tej zalicza się zarówno klasztorny śmietnik, jak i strzeżone wejście do pomieszczeń zajmowanych przez siostry. Szkopuł jednak w tym, że uchwała nakazuje mierzyć odległość sklepu od "ogólnodostępnego" wejścia do obiektu kultu, a to znajduje się w dozwolonej odległości od delikatesów (56 metrów). W żadnym wypadku za takie wejście nie można uznać drzwi do śmietnika.

Do klasztoru wchodzi się bowiem przez kościół św. Marcina, położony kilkanaście metrów dalej. Z innego, obok śmietnika, wejścia, na które z uporem maniaka powoływały się urzędniczki, można zaś skorzystać tylko po podaniu przez domofon nazwiska i celu wizyty. 29 listopada 2007 r. przeprowadzono trzecie "oględziny punktu" - z udziałem Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Pomiary odległości znów były inne, ale po raz kolejny wnioski z „postępowania dowodowego” były dla pani Kraczkowskiej niekorzystne. Ponieważ w grudniu upłynął termin poprzedniego zezwolenia, a komisja alkoholowa negatywnie zaopiniowała wniosek o jego przedłużenie, właścicielka delikatesów "Maksim" złożyła zażalenie do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Dwa miesiące później nadeszła odpowiedź: kolegium zdecydowało się uchylić postanowienie komisji, uzasadniając to naruszeniem przez organ I instancji prawa.

Według SKO – "wejście, które jest otwierane od wewnątrz po zweryfikowaniu zainteresowanego wejściem przez domofon, w sposób oczywisty nie można uznać za ogólnodostępne".

Sprawa wróciła więc do punktu wyjścia, choć w delikatesach już trzeci miesiąc nie można było sprzedawać wysokoprocentowego alkoholu. Nie trzeba dodawać, że spowodowało to znaczne straty dla sklepu – choć akurat urzędniczki miały prawo być zadowolone: za każde posiedzenie komisji, czy specjalne "czynności" przysługuje im bowiem dodatkowe wynagrodzenie.

7 marca nastąpił kolejny nalot urzędniczek z wydziału gospodarczego i komisji ds. problemów alkoholowych. Cztery panie nie przejęły się orzeczeniem SKO dotyczącym definicji "ogólnodostępnego wejścia" i po raz kolejny przeprowadziły "postępowanie dowodowe". Zachowywały się przy tym bardzo napastliwie. Jedna z tych pań, chyba z Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, wręcz krzyczała. Pozostałe urzędniczki mówiły jedna przez drugą i trudno było coś z tego zrozumieć – opowiada Łucja Kraczkowska. Któraś z nich stwierdziła wprost, że mają „lepszych prawników niż SKO”, i zaproponowała mi, żebym zlikwidowała sklep i przerzuciła się na prowadzenie restauracji.

Po krótkim wstępie hałaśliwy kwartet przeszedł do klasztoru, gdzie dokonano "wywiadu" i "oględzin". Stwierdzono podczas nich definitywnie, że śmietnik - choć jest obiektem sakralnym - nie spełnia warunków "ogólnodostępności". Następnie jednak urzędniczki nakazały pani Kraczkowskiej udział w swoistym eksperymencie procesowym, mającym wykazać, że spełnia je położone 35 m od sklepu wejście do klasztoru. Jedna z pań zadzwoniła przez domofon do klasztoru i drzwi, jak za dotknięciem magicznej różdżki, otworzyły się bez żadnego pytania – mówi „GP” Kraczkowska. Było to dziwne, gdyż zawsze dyżurująca siostra pyta o nazwisko i cel przybycia, by do środka nie dostał się nikt niepożądany. Po wejściu okazało się jednak, że urzędniczki uprzedziły wcześniej zakonnicę, że zaraz wrócą, sugerując jej, by otworzyła drzwi bez pytania.

Zespół przeprowadzający wizję lokalną nie speszył się jednak tą wpadką. W świetle powyższego opiniuje się negatywnie wniosek o wydanie zezwolenia na sprzedaż napojów alkoholowych w sklepie delikatesowym "Maksim" – brzmiał kluczowy fragment pokontrolnego protokołu. 20 marca na posiedzeniu Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych zaakceptowano absurdalne ustalenia grupy przeprowadzającej "oględziny". Wśród członków komisji, która negatywnie zaopiniowała wniosek pani Kraczkowskiej, były osoby związane z PO (Aleksandra Sheybal-Rostek) i z LiD (Anna Czarnecka).

Od momentu odebrania delikatesom „Maksim” zezwolenia na sprzedaż alkoholu minęło już ponad pół roku. Obroty firmy znacznie spadły, co mogło tylko ucieszyć właścicieli innych sklepów położonych na Piwnej. Jak dowiedziała się „GP” – nie miały one żadnego problemu z przedłużeniem zezwolenia. Skąd to nagłe zainteresowanie urzędników właśnie sklepem pani Kraczkowskiej (wcześniej zapisanym na jej syna), skoro "Maksim" znajduje się w przepisowej odległości od ogólnodostępnego wejścia do obiektu religijnego?

Możliwe są dwa wyjaśnienia. Jedno z nich – opisywane wielokrotnie przez politologów – zawiera się w zgrabnej definicji prof. Agnieszki Pawłowskiej: "Biurokracja to forma ustrojowa oparta na pracy biur, których funkcjonariusze, zamiast realizować interes publiczny, realizują interes własny". Powoływanie się przy tym przez urzędników na uchwałę z 2006 r. nie ma nic do rzeczy, bo wcześniej obowiązywały równie surowe antyalkoholowe przepisy (m.in. uchwała miejska z 2003 r.) i nikt do sklepu pani Kraczkowskiej nie zgłaszał zastrzeżeń. Niestety, tak samo prawdopodobne są względy polityczne - wskazywałaby na to choćby przynależność partyjna członków magistrackich komisji czy termin rozpoczęcia nagonki na sklep. Jak już wspominaliśmy, zbiegł się on dziwnym trafem z przejęciem władzy w Warszawie przez Hannę Gronkiewicz-Waltz i wygraną Platformy Obywatelskiej w wyborach do parlamentu. Znając niechęć prezydent Warszawy do PiS, trudno uwierzyć w przypadek.

Tak, czy inaczej - w wyniku decyzji miejskich urzędników, po ośmiu latach działalności, warszawskie delikatesy "Maksim" zaprzestały sprzedaży napojów wyskokowych. Choć liczba pijackich ekscesów na ulicy Piwnej była w ostatnich latach równa zeru, dzięki gorliwości Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych będzie tam z pewnością jeszcze bezpieczniej.

Grzegorz Wierzchołowski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)