Śmiertelny skok polityka
Były czołowy polityk niemieckiej FDP Juergen
Moellemann, który zginął w czwartek podczas skoku ze spadochronem,
nie znajdował się w chwili śmierci pod wpływem narkotyków,
alkoholu lub leków - wynika z obdukcji zwłok dokonanej na
polecenie niemieckiej prokuratury.
06.06.2003 | aktual.: 06.06.2003 18:11
Nadprokurator Wolfgang Reinicke z Essen powiedział w piątek, że śledztwo koncentruje się obecnie na systemie działania spadochronu. "Nie mam jeszcze pewności, ale wychodzę z założenia, że główny spadochron został wypięty" - powiedział Reinicke.
Moellemann zabił się podczas skoku ze spadochronem w pobliżu lotniska Marl-Loemuehle w Westfalii. Zdaniem naocznych świadków wydarzenia, których wypowiedzi przytaczają niemieckie media, polityk popełnił prawdopodobnie samobójstwo. Po skoku z wysokości 4 tys. metrów miał jakoby odpiąć główną czaszę spadochronu i nie wykorzystał spadochronu rezerwowego. Moellemann był doświadczonym skoczkiem i miał na swoim koncie blisko 800 skoków.
Zdaniem prokuratury wyjaśnienie przyczyny śmierci możliwe będzie dopiero po zapoznaniu się z raportami biegłych. Prokuratorów interesuje szczególnie automatyczne urządzenie, które powinno spowodować otwarcie spadochronu rezerwowego. Nie wiadomo, czy automat był prawidłowo ustawiony. Jak podała agencja dpa, prokuratura nie wyklucza też błędu w obsłudze urządzenia. Trwają poszukiwania brakującej części metalowej spadochronu.
Przedstawiciel prokuratury zapewnił, że brane są pod uwagę wszystkie możliwości, także samobójstwo. Do tej pory nie znaleziono jednak żadnego listu pożegnalnego.
Niemiecka prokuratura rozpoczęła na krótko przed śmiercią Moellemanna rewizję w jego mieszkaniu oraz w biurze. Funkcjonariusze przeszukali 25 obiektów w czterech krajach - Niemczech, Luksemburgu, Lichtensteinie i Hiszpanii. Bundestag pozbawił wcześniej polityka immunitetu poselskiego. Moellemann wystąpił co prawda z FDP, zachował jednak mandat do Bundestagu.
Były wiceprzewodniczący FDP i wicekanclerz w rządzie Helmuta Kohla podejrzany był o przestępstwa podatkowe, naruszenie ustawy o partiach politycznych, oszustwa i działanie na szkodę własnej partii. Niewyjaśnione było m.in. pochodzenie pieniędzy, z których Moellemann sfinansował wydanie kontrowersyjnej ulotki wydanej w ubiegłym roku przed wyborami do Bundestagu. Ze względu na ataki przeciwko działaczom żydowskim w Niemczech niemiecka opinia publiczna uznała ulotki za antysemickie.