PolskaŚmiercionośny barszcz ze Związku Radzieckiego

Śmiercionośny barszcz ze Związku Radzieckiego

- Miałem "przyjemność", będąc w Niemczech, mieć kontakt z barszczem Sosnowskiego - pisze pan Waldek na jednej ze stron internetowych poświęconych barszczowi Sosnowskiego. - Efekt? Po 12 godzinach - 40 stopni gorączki. Ledwo dojechałem do Polski. Po 24 godzinach pojawiły się czerwone plamy na nodze. Po 48 godzinach - bąble oparzeniowe wielkości 5 złotych. Noga zrobiła się cała jak balon. Szpital, kroplówka, okłady i opatrunki? Właśnie mija 3 tydzień.

Śmiercionośny barszcz ze Związku Radzieckiego
Źródło zdjęć: © Gazeta Krakowska | Halina Kraczyńska

Noga jest nadal spuchnięta, ale na szczęście rany pooparzeniowe pomalu zabliźniają się. Blizna jednak pozostanie. Pytałem lekarza, czemu są tak wielkie bąble? Okazało się, że są to oparzenia 2 i 3 stopnia! A ja w ogóle nie chodziłem po łąkach, czy w miejscach gdzie rośnie barszcz. Po prostu przypadkowo zaczepiłem delikatnie nogą o liść. Myślałem, że oparzyła mnie pokrzywa, bo takie było odczucie. I nawet nie zwróciłem na to uwagi. Nie chcę myśleć, coby było, gdybym oparzył się w okolicach krtani? Nie wiem, czy dałoby się mnie odratować, sądzac po gabarytach opuchniętej nogi?

Kilkadziesiąt przypadków poparzeń w całym kraju

W całym kraju co roku latem dochodzi do kilkudziesięciu przypadków oparzeń barszczem Sosnowskiego. W samym Zakopanem - do kilku. Ludzie często nie wiedzą, co jest przyczyną poparzeń. Bo albo nie znają rośliny, albo jak pan Waldek otarli się tylko o nią, albo jak pani Maria z Limanowej (imię na życzenie czytelniczki zostało zmienione, łącznie z nazwiskiem pozostaje do wiadomości naszej Redakcji) - nawet jej nie dotknęli, ale ponieważ są alergikami, wystarczyło tylko przejść blisko parzących liści. - Pamiętam doskonale, że to był piątek. Do mojej siostry Marii przyjechała w odwiedziny koleżanka z dziećmi z Sanoka i wybrali się wszyscy do Zakopanego - opowiada pani Anna, mieszkanka Limanowej. - Zaparkowali auto na parkingu pod Gubałówką i poszli zwiedzać miasto. Przechodząc moja siostra zauważyła na poboczu parkingu liście barszczu. Wiedziała, że to barszcz, bo widziała go w gazetach, a nawet kiedyś pokazywali go w telewizji. Przechodziła bardzo blisko rośliny, chyba najbliżej z całej grupy. Ale nie dotykała
go.

Wyglądało to jak poparzenia lub alergia na ukąszenie owada

W niedzielę rano pani Maria obudziła się z czerwonymi plamami na całej prawej stronie tułowia. Pojawiły się też bąble, niektóre wypełnione cieczą. Wyglądało to jak poparzenie. Przy tym pojawiły się też niepokojące duszności. - Siostra zupełnie nie skojarzyła, że takie objawy mógłby wywołać barszcz Sosnowskiego. Tym bardziej, że tylko przechodziła koło niego. Myślała, że może jakiś owad ją ugryzł- mówi pani Anna. - Dopiero pani dermatolog zasugerowała to, a potwierdzili taką diagnozę lekarze z kliniki w Krakowie, dokąd siostra została skierowana, bo istniało zagrożenie życia. Lekarze wyjaśnili chorej, że mimo iż nie miała kontaktu z rośliną, wystąpiły u niej objawy poparzenia, ponieważ jest uczulona. - Powiedzieli nam w klinice, że osobom uczulonym wystarczy, iż wydzielane przez barszcz soki, nawet kilka kropel, dostały się np. z wiatrem na ubranie, a przy ściąganiu bluzki wniknęły w skórę- wyjaśnia mieszkanka Limanowej. Pani Maria niedawno opuściła klinikę, ale jeszcze czerwone plamy się utrzymują.

Barszcz szczególnie zagraża dzieciom

- Jak tylko siostra dowiedziała się, co było przyczyną poparzeń, zadzwoniła do swojej koleżanki z Sanoka, czy jej, a zwłaszcza dzieciom nic nie jest. Na szczęście, żadne z nich nie ucierpiało. Z tego, co dowiedzieliśmy się od lekarki w Limanowej i z internetu, barszcz jest najgroźniejszy właśnie dla dzieci. Pani doktor opowiadała nam, że w ubiegłym roku zgłosiła się do niej matka z małym dzieckiem, które usiadło na liściu barszczu. Miało ono poparzony cały odbyt. Doszło tam nawet do martwicy ciała. Małe dzieci, podkreślają lekarze, są szczególnie narażone na działania barszczu Sosnowskiego. Ich skóra bowiem jest bardzo delikatna, a przez to bardziej podatna na głębokie oparzenia. Dwaj kilkuletni chłopcy z Zakopanego, których dwa lata temu poparzyła roślina, gdy bawili się nad brzegiem potoku Zakopianka - przez kilka miesięcy walczyli z trudno gojącymi się głębokimi ranami.

Dar ze wschodu

Barszcz Sosnowskiego - to dochodząca nawet do 4 metrów, z dużymi liśćmi, podobna do łopianu roślina, która rośnie na brzegach potoków, rzek, na poboczach dróg, na działkach i w przydomowych ogródkach. Przywędrował do Polski z Kaukazu w latach 50. jako dar radzieckich uczonych z Wszechzwiązkowego Instytutu Uprawy Roślin w Leningradzie. W latach 70. zaczęto go uprawiać jako paszę dla bydła. Wkrótce okazał się na nie tylko rośliną inwazyjną, ale też szkodliwą dla ludzi i zwierząt, u których powoduje podrażnienie przewodu pokarmowego, biegunkę, nudności, krwotoki wewnętrzne. Jego łodygi i liście wydzielają parzące soki, które kontakcie ze skórą powodują jej nadwrażliwość na działania promieni słonecznych, co może prowadzić do trudno gojących się poparzeń.

Komentarz

Piotr Bąk, burmistrz Zakopanego Gmina Miasto Zakopane corocznie przeprowadza inwentaryzację stanowisk roślin barszczu Sosnowskiego na terenach stanowiących jej własność oraz prowadzi konsekwentne ich zwalczanie. Stwierdzono następujące rejony występowania barszczu: ul. Szkolna, Bilinówka, os. Tatary, ul. Gimnazjalna i w obrębie Potoku Foluszowego. W maju 2006 r. została podpisana umowa ze spółką Tesko na chemiczne i mechaniczne niszczenie barszczu na terenie miasta, w tym chemiczne opryskiwanie roślin preparatem Roundup Ultra 360 SL, trzykrotne koszenie roślin oraz stałe mechaniczne usuwanie ich kwiatostanów. Pierwszego oprysku barszczu Tesko dokonało w dniach 13-16 czerwca br. Ale to nie koniec działań gminy: do zakopiańskich szkół podstawowych, gimnazjów i szkół średnich rozesłano postery, na których znalazły się informacje dotyczące występowania, biologii i metod zwalczania barszczu Sosnowskiego. Przypomnieć należy, że zgodnie z pkt 14 paragr. 6 "Regulaminu utrzymania czystości i porządku na terenie
Miasta Zakopane" właściciele nieruchomości zobligowani są do niszczenia, a w szczególności niedopuszczania do rozsiewania tego chwastu. Jeśli zaś chodzi o wystąpienie na drogę sądową przeciwko instytutowi, który sprowadził barszcz Sosnowskiego do Zakopanego, przeprowadziliśmy konsultacje z prawnikami z zewnątrz. Uznali oni, że szanse wygrania tej sprawy są niewielkie.

Halina Kraczyńska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)